wtorek, 28 lutego 2023

Kiedy człowiek umiera

 Kiedy człowiek umiera, dzieją się inne rzeczy.

Obraz, odarty dotąd  z całości, zyskuje brakujące elementy.

Mija wszelka złość i żal i wszelkie resentymenty.


Gdy patrzysz, jak człowiek umiera, wszelkie zło pierzcha

i znika w zakamarkach, do których nie ma po co wracać.


Gdy Tatko umiera,

nie ma na to rady.

Trzymasz Go za dłoń

szepczesz ciche modły.


Odprowadzasz zdumionym wzrokiem trumnę.

Nie widzisz ludzi.

Gdyby nie to, że On po prostu przekroczył bramę

i jest w  dobrym świecie.

Amen.







sobota, 18 lutego 2023

Tatek Kwiatek

 Zawsze, w ostatnich latach, stabilniejszy od Niej. Pewniejszy, bardziej na nogach. Jakby mocniejszy i 'nie do zdarcia'. Zakręcony wokół podwórkowych kotów, gniewny na politykę i jej 'wielkie' tematy. Stawający do dalszych zapasów każdego dnia. A Bóg dał Tatce naszemu kochanemu życie długie, za które dzisiaj, z bólem serca i nadzieją, dziękujemy. 

W wieku pięćdziesięciu kilku lat Tatko miał straszny zawał. To było jakieś 35 lat temu. Lekarze dawali Mu 5 % szans. Przeżył ten darowany czas u boku cudownej Kobiety,  dzień po dniu, w ostatnich latach, coraz bardziej zadziwiony jej osobą i jej obecnością.

Tatko zmarł wczoraj, złożony covidem, z którym jednak nie wygrał. 

Antoś, fruń, w dobre miejsce, gdzie czeka na Ciebie miłość bez warunków i przyjaźń bez haczyków- wieczność w dobrym, nieziemsko urządzonym mieszkaniu, wśród swoich, oczyszczonych, uzdolnionych do radości, której tutaj tak często i bardzo brakuje. Już wszystko wiesz.

Spoczywaj w pokoju. Kochamy Cię. 





czwartek, 16 lutego 2023

Jak perła

 Ja w sumie w temacie drobnego świadectwa.

 Otóż, cóż powiem. Cinżko. Oboje Rodzice covidowi, ze swoimi obciążeniami i, w związku z nimi, ciężkim przebiegiem. Na oddział nie wpuszczą, można tylko dostarczyć przez personel to czy tamto. A jest co, bo im tam, babeczkom, chce się ciepłej herbaty z miodem i różnych innych rzeczy, których się przecież na miejscu nie uświadczy, bo skąd. Normalne i wdzięczna jestem ogólnie Bogu i ludziom, że można dostarczać i nie ma spiny. Chyba, że się odpali pani  Salowa, to wtedy cięgi lecą, że która godzina i wizyt ni ma. Na co Szwagrowski odpala pani Salowej, że godzina jej pracy i niech pomyka sprzątać po sikach. Czy czymś tam. No nic. 

A wczora z wieczora, ludzie, cud. Wchodzimy, jak mafia na oddział, z herbatkami i majtkami w torbie, salowej ni mo a panie, słuchajcie, mówią  do nas: pomykajcie, sala ta i ta, tam mama a tam tata. To my, zdumieni ogromnie,  na sale pomknęli i ich dwoje widzieli. Pogadali, potrzymali za ręce. O raju, nie trzeba więcej.

Dzisiaj też jest dzień i nadzieja mocniejsza jest. Szykujemy im komnatę, na powrót, dla Mamy i Taty.

Najlepsze małe  cudeńka, ot, takie, jak perła,  z nieba. 



środa, 15 lutego 2023

On a misery day

Otóż dzień ten  zaczął się jak każdy. Każdy, kto  sprawuje permanentną opiekę nad chorym człowiekiem, wie, co by Brady  napisał dalej. Kto nie wie, cóż , życie trwa i przynosi cuda. Niektóre z nich są wow a niektóre trudne. Brady jednak chyba woli te drugie.

Tak, Brady napisze prawdę. Swoją. Naprawdę.

Brady zwlekł się z posłania. Niebo za oknem zachmurzone. Zero słońca, zero prześwitów. Będzie ciężko, zaświtało Brademu w głowie.

Jak dnie wcześniej,  z jedzeniem problemu nie było. Skromnie ale do przodu. Leki. Oraz drobne dawki dobrych słów. Jak wiadomo, słowa karmią duszę a pokarm karmi ciało. Jedne i drugie niezbędne. Karmiąc swojego Rodzica, Brady, ten czy tamten, bo Bradych jest kilku, przemycał drobne dawki optymizmu. Nie było to łatwe, bo Rodzic wie swoje i z natury, nie jest optymistą. Chory pesymista to jest wyzwanie, naprawdę. Ciężko chory pesymista to jest wyzwanie do kwadratu, do sześcianu i dalej.

Około południa nastąpił collaps. Ot, tak.

Swoje podwoje otworzył    s y s t e m.

Trzy kilometry to jest strasznie dużo. System potrzebował czterech godzin, by uporać się z transportem chorego. Na miejscu, chory potrzebował trzech godzin, by system przewlekł jego dane i jego sytuację. Po, zatem, około siedmiu godzinach od zgłoszenia chorego, chory został przejęty przez szpital.

Tyle.

Brady, ziomale, nie życzy nikomu, przewlekania kogokolwiek w ten sposób. Ale, niestety, nie ma innego, dostępnego rozwiązania. Teoretycznie może i  jest ale Brady nie wie, gdzie. Jak by kto przypadkiem wiedział, niech po prostu przyjedzie.

Słońce wychynęło zza chmur i grzeje. Będzie dobrze. Każde puzzle ułoży się.

Dobrego dnia życzy Brady wszystkim wam.






poniedziałek, 13 lutego 2023

Lepiej tego nie czytaj

Znam dużo ludzi. Mój profil na fb twierdzi, że mam 95 znajomych. To strasznie dużo. Każdego, prawie, znam osobiście. Nie każdego, kogo znam, zaprosiłam. I nie każdego, kto mnie zaprosił, przyjęłam. Ale 95 osób to po prostu tłum. Dorzucając tych, których znam a nie przyjmę, to, ohoho. 

A więc 95 osób ma dostęp do tego, co wyprawiam na fejsie. No, nieźle.

Bo dzisiaj chciałam po was, ludzie, pojeździć.

Znam wierzących, sceptycznych i niewierzących. Mocarnych i bezsilnych. Małostkowych i wielkodusznych. Skąpych i hojnych. Pamiętliwych i zawsze gotowych wybaczyć. Wrednych, cynicznych i nieżyczliwych i przeciwnie, z gołębimi sercami, empatycznych i życzliwych. Gotowych zawsze pomóc i gotowych zawsze wykorzystać. Biernych z wyboru i aktywnych z natury. I przeciwnie. Oraz tych w pełni sił i możliwości  i tych złożonych słabością.

Tacy jacyś jesteśmy. Pomieszani. Między dobrem a złem, uwikłani we własne kalkulacje. Czy raczej racje.

I co z tego???

Ano, właśnie.

Tyle we mnie człowieka, ile  daję z siebie drugiemu. 

Swojego komfortu, czasu, pieniądza. Tak, tak. Tego też. Czy wesprzeć zbiórkę czy nie. Czy wrzucić na tacę, tę czy tamtą, czy nie. Wiecie, co to jest wdowi grosz? To jest tyle, co możesz. Tu i teraz. Tej chorej dziewczynie czy gdzie tam indziej. ZAWSZE  możesz coś dać. NIGDY nie jesteś bez szans.

I co mnie zdumiewa przeogromnie, to nie właśnie czyjeś wielkie czy małe pieniądze ale, szczerze, strefa komfortu i czas. To chyba najtrudniej oddać.

I jestem pierwsza, która rzucam na siebie kamieniem bo moja bierność, małość i podłość czynią życie innych brzemieniem.

Dzięki Bogu jest Bóg. 

Ja sama, wybaczcie, wy sami, naprawdę niewiele zdziałamy.