Kwarantanna ma jedną, zdecydowanie pozytywną właściwość. Poza tym, że udupia człowieka na 17 dni około, to, pozostawiając go w domowych pieleszach na tyleż, zmusza go do czegokolwiek. Jak już się dobrze czujesz i możesz się ruszać i chodzić, i myśleć, zaczynasz szukać sobie zajęć. Ile można wymyśleć w czterech ścianach swojego uwięzienia? Ano, powiem, inwencja się może nie skończyć a ty wszystkiego, co znajdziesz, nie zdążyć. Porządki, zapchane kąty, przeróżne badziewne tematy, na które życie w trybie 'normalnie' nie daje szans. Ło, ile zalegającej treści poszło w cholerę, jak się uprzestrzenniło i uprzyjemniło w domu. Jeszcze się boję tyknąć przeciekający kran, ale co tam, radę i z tym se dam.
Poza właśnie szaleństwem porządkowania, masz jeszcze czas na studiowanie. Więc i ja spędzam nieco czasu w necie. I wiecie, co?
Ano, to.
Kochani rządzący. Net to jest dopiero sieć. Zasobna i pod ręką. Jak to się dzieje, że wam, wykształconym, dobrze opłaconym fachowcom umykają podstawowe fakty w temacie covidowej sytuacji??? Ja, aktualnie kura domowa, se siedzę w tym necie i widzę, że wiele, wiele się dzieje.
Piszecie i wykrzykujecie, że niezaszczepieni winni są wzrostowi zachorowań. Łajacie i straszycie tę grupę konsekwencjami. Znaleźliście wygodnego kozła ofiarnego, na którego zrzucić można wszechobecną wściekłość zmęczonych ludzi.
A fakt, którego zanegować się nie da, jest taki: dyskusja naukowa w temacie szczepionek j e s t w t o k u. Naukowcy z różnych środowisk badają temat, sporządzają raporty na podstawie obserwowanych przypadków i NIE SĄ ZGODNI co do skutków długoterminowych, a nawet natychmiastowych. Tu czytam, że niektóre szczepionki wnikają w nukleus i niszczą DNA a tam, że przeciwnie, nic takiego się nie dzieje. Tu piszą, że skutki uboczne na dzień dzisiejszy są marginalne i warte ryzyka a tam widzę dotkniętych tymi skutkami ludzi - pozbawionych na trwałe zdrowia, tylko dlatego, że podjęli ryzyko w zaufaniu, dla podniesienia bezpieczeństwa nas wszystkich. Nie ma zgody, co do realnych skutków stosowanych szczepień bo NIE MA NA TEN TEMAT WIEDZY. Uczciwie by było uczciwie to przyznać i nie kłamać w temacie. Może w atmosferze prawdomówności nie narosłoby tyle strachu i buntu, które dołączają do całej listy naszych aktualnych bied. Człowiek, któremu odebrano zaufanie nie będzie współpracował. Szkoda, że za podatkowe pieniądze nie najmiecie ludzi, którzy znają się na ludzkiej psychice i byliby w stanie wam rzetelnie przedstawić skutki budzenia w ludziach strachu i poczucia winy. Wolicie za to puszczać w obieg treści obciążające niektóre grupy społeczne a wybielające was, i to w sytuacji systemowej nieuczciwości, kiedy korzystając z przywileju dysponowania publicznymi mediami, swoje wersje przedstawiacie w dobrym świetle a odmawiacie głosu obrony tym, których postawiliście aktualnie na celowniku.
Łatwo jest stracić zaufanie ale może warto próbować je odzyskać. Ludzie, co słuszne, prędzej czy później, rozliczą was. Nie wspominając o Panu Bogu, który przygląda się waszym działaniom a wy, skoro, zanim was wybraliśmy, przyznaliście się do wiary w Niego, będziecie przed Nim zdawać kiedyś sprawę. Chyba, że i w tym temacie kłamaliście i w Niego po prostu nie wierzycie.
To byłby przypał, bo wydawało mi się, że jesteście pierwszą władzą od drugiej wojny, zatroskaną o Polskę. Niech się tu nie mylę, proszę.