poniedziałek, 22 stycznia 2024

Polsko-czeska imprezka

Wyferiowałam się tego weekendu znienacka. Trafiła mi się fajna, lajtowa, polsko-czeska imprezka. W pięcioro wsiedliśmy do pociągu  popołudnia sobotniego w kierunku Szklarskiej Poręby a potem ku Jakuszycom, by przejść wieczornym spacerem do Orlego i tam se spocząć odpoczynkiem sprawiedliwego.

Przeżyłam szok jadąc przez Wałbrzych. Wybebeszone domostwa, opuszczone o pustych, czarnych oknach. Powiem, że to przygnebiający widok. Kuba mentor zapodawał na bieżąco wszelkie informacje związane z mijanymi miejscami. W swoim czasie zrobili tutaj kopalnie, sciągnęli ludzi, zrobili miasto przemysłowe a potem to wszystko zamknęli a ludzi zostawili samych sobie. Kuba wszystko wie i to jest czasami zadziwiające. A realia tego regionu, ostro przygnębiające.

Potem, zgodnie z planem, spacer. Zimno ostro było to foci się nie robiło. W Orlim dostaliśmy spanie na wspólnej sali. Kto późno rezerwuje ten wiele ryzykuje. Po miłym wieczorze przy 'kocich wybuchach' czy jakoś tak (kto gra w planszówki czy gry karciane, wie o co chodzi a kto nie gra, nie wytłumaczę), umilanym piwem lanym tudzież whisky z colą, powędrowalim na wspólną salę. Wszystko cacy, nie ma co lżyć strukturze. Gorzej, niestety, ludzie. Jakiś nawalony łysielec, jak już na prycz  się zwalił, koncert darmowy wszystkim snu spragnionym odwalił. Nie było na gościa sposobu więc spania nie było do białego rana😒.

Rano śniadanko i heja do Izerki. Tam coś na ząb i malowniczym szlakiem na Korenov. Ludzie, piknie, naprawdę. Na mecie whisky  czy piwko na szybko i na pociąg. Fajnie tam mają polsko-czeskie połączenia ogarnięte. Zima siarczysta,  zero spóźnień. W głębi Polski, niepojęte.

Niby jeszcze tydzień ferii a przede mną feria stresów. No, byka za rogi. Trzymka. 








poniedziałek, 15 stycznia 2024

Kiedy lecisz

 Kiedy lecisz

świat jest placem zabaw

igraszką

Kiedy spadasz 

świat się zmienia

nie do poznania


gdy rąbniesz czołem w glebę

może już nie być ciebie


lub też rozbitkiem ocalały

wchodzisz w świat inny inny cały







sobota, 13 stycznia 2024

 Stało się. Ferie.

W tle wielka polityka i kłótnia o kasę. 

Dadzą, nie dadzą.

Straszne.

My, nauczycielska brać.

Nikt nie traktuje nas poważnie.


Jakby wszystkim rządzącym dotąd

chodziło dokładnie o to

by ze szkół odeszli ludzie z klasą

a zostały miernoty.


Ferie. Odpocznijmy ludzie

po totalnie niedocenianym przez nikogo trudzie. 






środa, 10 stycznia 2024

Oj, dźwięcznie

Śpiewać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej. To i ja mogę śpiewać i owszem. Śpiewam już dosyć aktywnie od około dziewięciu lat i dobrze mi z tym. 

Śpiewanie nastraja. Tak po prostu jest. Tak musi być. Gdy stajesz wobec zapisu nut i musisz odczytać melodię ( na szczęście masz Ducha albo innego wtajemniczonego), natrafiasz na mur. Twoje stare ja nie chce tego nowego, które tak dramatycznie organicznie oznacza emisję. Jak już pokonasz opór własnych zahamowań i naleciałości z przeszłości o twojej niezdolności, robi się ciekawie. Twoje dźwięki wydają się całkiem inne niż mówiła pani od muzyki wieki temu, że ty właśnie fałszujesz i odpuść bliźniemu. Otóż zawzięłam się jakiś czas temu, podjęłam pewne kroki, by na nowo odkryć w sobie możliwości. Jedno wiem, bo głupia nie jestem. Pawarottim nie będę ale chórzystą??? 

W kwestii śpiewania ulokowali mnie w alcie. I to jest super miejsce dla mnie. Ja kocham być altem i kocham altowe melodie. I to miejsce to jest właśnie moje nowe pole. Pozostanę na tym polu długo, dopóki będę w stanie po altowemu służyć.

Więc z tego miejsca swojego niniejszym

dziękuję wszystkim muzykom

że nie posłali mnie delikatnie na zielone trawy

 i dali mi szansę na altowe klimaty.

Ja je kocham.

Dziękuję

wam wielcy

z tego skromnego miejsca

za Wasze serca.





piątek, 5 stycznia 2024

To Sis, with love and a few tears that come out pointlessly

 Nie zauważyłam.

W międzyczasie wiele zaszło.

Z psem wyszłam.

Wcale mi się nie chciało.

Pies biegał po trawnikach i sikał.

Obwąchiwał.

Znaczy się, spowolniłam.

Z psem wyszłam.

Znaczy się, odpoczywam.

Tak. Odpoczywam dzisiaj.

Z psem wyszłam.

Ale wiem, że ona nie.

Nie wyszła z psem i nigdzie. 

W biegu zrobiła zakupy, 

dlatego zdążyła.

Potem dzień spędziła

 w czterech ścianach.

Sama.

Z psem, 

który wie, że sam ma się wyprowadzać.

Teraz już śpi. 

Nie zadzwonię.

Niech ma spokojne sny

i końskie zdrowie.

Bo jutro musi wszystko,

czego nie musi nikt.