czwartek, 31 grudnia 2020

And a happy new year

 Zatem wstawszy ranem, o ile tę porę przed południem ranem nazwać można, postanawiam ogarnąć nieogarnięte. Ladys szykują się na sylwestrowe wyjazdy, całe dwie, dokądś w dwa światy, w Polsce. Ok, ogarnęły wstawanie. Jest dobrze. 10.54. O za minutę ma być Błażcio z wozem, swoim. Dobry chłop, zawsze pożyczy, nie odmówi ale jakoś go ni mo. No, nie mój problem. Zaraz zjawia się Szizel i to nie sama. W asyście  Od Cegły  Pana i czekają na wóz. Oto i on, wóz a na dworze, podobno, jeszcze jeden uczestnik wypadu. -To zaproście na chatę, co będzie marzł i przedstawcie - mówię. Szizel i Cegła mają dziwne miny, no ale gość się zjawia. Rany, że foty nie sciągnęła ja z niego. Cały w metalu, Błażcio uspokaja, że to nie cekiny a z boku wystaje mu szabla na dwa metryny. Zniosę wiele, się przedstawiam,  i on też. Ledwo co tam wymamrotał a Cegła, że oni go też nie znają. Jakbym ja w czachę oberwała.

-No nie. To ja wychodzę a Szizel nigdzie nie jedzie - wypalam  w szale. Gość się patrzy na milcząco a reszta nie spieszy z wyjaśnieniami. Zamurowało  kurna czy co. Wychodzę. Wracam po kwadransie. Naradę tajną z Juniorem odbyłam i się względnie uspokoiłam. Sadzam ludzi za stołem,  hojnie  odpowiedzialnością obdzielam pospołem,  odpuszczam i Szizel wypuszczam. No, poszli. Jedna z głowy. 

Ale oto następna. Tak nasłuchuję, przyglądam się. Jakiś smutek czy dąs na policzku, nie sczajam. Zapytuję wprost, co jest. Ależ żaden dąs tylko WYPOCZĄĆ W DOMU NIE MOŻNA BO LUDZI PEŁNO TU WCIĄŻ!!!

To akurat prawda. Od dwudziestu paru lat odpocząć tu nie można, bo ludzi pełno tu wciąż. Skoro jednak nie dąs, damy radę. Takie przeciwne wrażenie odnoszę wręcz, że mieszkańców ubyło i życie towarzyskie punkt swój ciężkości zmieniło. Bywa, że cisza tu i spokój ale co ja tam wiem. Tylko swoje. No, obczajamy z drugim autem i druga para gotowa do drogi. I poszli, i Szymonix i Mery. I niech znać dadzą, jak dojadą.

Teraz to jest spokój. Pusto tylko zwierza ze mną. Cała Reszta gdzieś tam. Tak, tak, u Ikuś i Wielebnego ale sami chcieli tego. Co, krzeseł wam mało? Do Obi walcie, może tam mają:)

To ja teraz obczaję, czy to ja czy  ta druga i dosiego roku Wam ludzie. Co tam, niech się wam wiedzie. Teraz i potem i dopóki warto o to kruszyć kopie. Czy szable, czy co tam macie. Bawcie się and a happy new year. Ye.

 Ps. Wracam ci ja z kościoła, całkiem, całkiem wesoła. Otwieram drzwi a tu nic. Ktoś ze środka coś woła, że chyba otwarte te drzwi. No, ktu to, jak wsie na imprezie. Ano, Ambro, był się z choinki urwał i je. Oh, ye. Taki głodny byłem choć się wyprowadziłem.

Kocham was. Wszystkich. 




środa, 30 grudnia 2020

O LA LA

Miesiąc mija a ja nic. Ani słowa. 

Rok mija a ja nic. Nie gotowa.

Odkładam na bok pulsujące gniewem emocje.

Są i będą.

Nie przegonię, nie zapomnę.

Ale. 

Wobec sensu są bez sensu. 

Bez znaczenia. 

Wyciszam zmysły.

Nie chcę nie proszę nie czekam.

Jest wtedy taki rodzaj ciszy.

że dzieje się niewidzialne.