sobota, 30 kwietnia 2022

Pan Piotruś

Wczoraj miałam zgon. Swój. Ale oto wstałam, jest sobota przedmajówkowa i żyję.

To w takim razie, do roboty.

Ostatnio obejrzałam film, zdaje się pod tytułem, ' Heaven sent'. Dosyć już stary, z 94r. Film opowiada o dzieciaku, takim, jaki dzieciak dzisiaj jest: beztroskim, umoczonym w pewne  problemy dorastania, zafiksowanym w toksyczne kontakty. Bo taka jest oferta życia. Odebrać niewinność dzieciństwa, a nawet dzieciństwo i wysłać w świat człowieka moralnie uszkodzonego. Taki potem robi, 'co trzeba' i nie zadaje niewłaściwych pytań. Nie ma problemów z dylematami, utrudniającymi wybory. Bo życie to przecież 'having fun' a jak nie, to... Ważne, by się napić, wyśmiać kalekiego starucha czy tam żebraka, ukraść to czy tamto, dla podniesienia adrenaliny. Kumple cię wtedy szanują. Jesteś kozak. Jest spoko.

No, ale, cóż, problemy pojawiają się i tak.

Mój sąsiad Piotruś, odratowany jakiś czas temu po próbie zadźgania, wróciwszy ze szpitala, żyje, jak żył. Pije, kradnie. Jest taki sam, jak był wcześniej i natrętnie rodzi się pytanie, po co taki w ogóle żyje. Czy nie powinien sprawy naprawdę przemyśleć, pójść na terapię i w końcu zastanowić się sam, do czego takie życie prowadzi go samego. Ale nie. Piotruś się nic nie zmienił. Jego psy są utrapieniem dla innych, bo skowyczą, gdy je wypuszcza i obsikują hol. Ale Piotruś nie rozumie, że one to robią a jego życie jest...

Każdy z nas zna takiego Piotrusia. Aż się sama dziwię, że użyłam dzisiaj imienia, zamiast ksywki nadanej mu po próbie zabójstwa. Nie przytoczę, zapomnę.

Zdanie, które zapadło mi w pamięć na filmie o dzieciaku brzmi: 'Każdy jest ważny'. Każde słowo tego zdania jest ważne.

Piotruś też jest ważny.

Można pytanie odwrócić. 

Co, ja, przecież jestem aniołem, prawda? zrobiłam dla Piotrusia. Już go wysłałam do piekła, albo ciężkiego czyśćca, bo nie spełnia moich standardów 'przydatności' do życia, zajmowania miejsca i czasu w przestrzeni mojego życia. Nie nadaje się, niech coś zrobi ze swoim bezsensownym życiem lub, Boże, sam widzisz.

Ostatnio poprosiłam Piotrusia, żeby coś zrobił z psami. Piotruś coś tam mamrotał, niewiele zrozumiałam ale dotarło do mnie jedno zdanie: Pomimo, że jestem bezwartościowym śmieciem, dbam o swoje psy bo nic innego dobrego nie umiem zrobić'.

Bóg nie zabiera Piotrusia. Za to robi coś innego. Mówi do  m n i e: To jest Piotruś. Zależy mi na nim. Jest dla mnie tak ważny, jak TY. 

Polecam film. Trochę śmieszny, trochę tragiczny ale lekcję daje dobrą.

Nie osądzaj. Zrób, co możesz. ZRÓB. I potem sam zobaczysz.




sobota, 23 kwietnia 2022

Tęsknię

 Tęsknię za wami, Tatrzyska.

Gdy idę trawersem Wołowca

a nogi mówią za wolę.

Gdy Rohacz nie dla mnie tym razem

lecz rano Dolina Chochołowska

rozwinie swój dywan przed Ornakiem.


By potem w Tatry Wysokie

Kościelec wstrzelony w obłoki

I Piątka i piwo na stole

po Szpiglasie

co ledwo na się da się.


I jeszcze Kozi Wierch

bo czemu by nie.

I Liliowym gdzie wdzięczna Świnica.


I Huty

i noc 

i w drogę

i do zobaczyska.





piątek, 22 kwietnia 2022

Fruń choć bez skrzydeł

 Kiedy Rudy umiera

robi się bezsensownie cicho.


Myślisz, 

stary lis, Rudzielec cmentarny, ślepy odratowaniec

żartuje sobie.

Schował się dziad w zaułku albo pod autami

i czeka, 

ąż się do niego wczołgniesz.

Dni mijają a Rudego nie ma.

 Myślisz sobie, skurczybyk ukrył się gdzieś po piwnicach i teraz z głodu zdycha.

Ale przecież, jak bywało, wróci.

Wskoczy przez otwarte nocą okno 

i na michę znowu łapczywie się rzuci.

Będzie trochę nieufny i dziki

ale potem znowu ułoży się w kłębek przy poduszce

i tak sobie pośpimy.


Kiedy Rudy umiera 

pozostałe zwierzęta milczą

ludzie płaczą

i jest bezsensownie cicho. 


piątek, 15 kwietnia 2022

Ten dzień

 A więc, nie chciałabym, by, jak inne, poszedł w niepamięć.

Oto budzę się rano, przerażona, że coś mi umknęło. Sprawdzam godzinę, opadam na poduszkę, zamykam oczy i myślę. O czym zapomniałam, kto to może pukać do drzwi i który to dzień. 

Zbieram przestraszoną siebie, wskakuję w ciuchy i do galopu. Tak. To jest  t e n    dzień, ale zaczęłam go, jak każdy inny, bez należnej światu, sobie,  i Bogu, chwili na namysł. Przeliczam w głowie, jak zdążyć ze wszystkim. Święta. 

Za oknem zaparkowany wydechem do okna  truck. Tak. Mieszkać na parterze to wygrać wojnę o wojowanie z bezmyślnością innych, którzy są, jacy są. Na przykład, parkują wydechem do okna. Wydzierają się na klatce schodowej. Chodzą  piani. Trzaskają bramą, jakby nie dało się zamknąć, po prostu, bez tej agresji posyłania w świat swoich nieprzepracowanych emocji. 

Świat jest nędznym miejscem. Patrzę na swoją twarz i, po prostu, to widzę. W sobie. Ideały młodości, szlachetne plany. Fajnie, że były. Ale co się raptem stało, że tak nędznie niewiele z nich zostało. Tego nie wiem. Po prostu, sobie żyłam, robiłam, co robiłam i oto jestem, w miejscu pustynnym, zagoniona przez świat i siebie, z niemym pytaniem, dokąd iść  dalej. 

Ja wiem, że moja nędza to nic.

 Ja wiem, że należy się dzisiaj chociaż trochę wysilić.

 Chociaż jedną myśl posłać ku Golgocie i pobyć tam, z NIM.

Czy mi się to uda. Czy, nawykowo, pójdę do Kościoła, przesiedzę czas i wrócę ta sama, nędzna, trochę dobra, trochę wredna, niezdolna nadal do milczenia, z głową pełną swojego własnego chcenia. 

Jeżeli  krople Boskiej krwi padały na glebę po coś, niech nie będę więcej wieprzem, przed którym rzucono perły. 

I może, w tym jednym dniu na wiele innych dni, nie trzeba więcej niż  kromka dobrego chleba.



środa, 6 kwietnia 2022

Basta

Zobaczcie, jak kurna ucichło. Niedzielski milczy, jak skała, głaz przydrożny i... dostaje nagrody. Pandemię z dnia na dzień wcięło. Po prostu. Wszystkie straszne scenariusze, fundowane Polakom do lutego, sczezły, zardzewiały i się w pył posypały. Zagrożenie wyparowało. I co??? Teraz raptem stało się bezpiecznie, tak, jak wcześniej było niebezpiecznie??? A ja się pytam, gdzie była przez ostatnie dwa lata służba zdrowia? Jak wiadomo, lekarze kasowali duże pieniądze za stwierdzanie zgonu jako cowidowego. Ile pieniędzy poszło  w tę bezduszną tubę straszenia ludzi??? Pamiętacie, jak Rada Lekarska wyzywała niezaszczepionych od ciemnoty i obwiniała o przypadki zakażeń? Ile złego nasłuchaliśmy się my, którzy nie daliśmy się po prostu zaszczepić, wmówić sobie, że eksperyment      m o ż e   z y s k a ć statut  terapii i  że  można do tego zmuszać.   Jaka nagonka była w szkołach, zakładach pracy i co wyprawiał sejm. Pamiętacie pomysły narzucenia Polakom obowiązku szprycowania? Wyzywania, zastraszania. Kurła, teraz wszystko znikło a te szumowiny zgarniają nagrody. Pamiętacie, jak się posypało to przesławne lekarskie ciało, opłacane przez Pfizera, gdy Polacy wypięli się na szpryce i wyszło, że utajnione zostały na dziesięciolecia dokumenty związane z produkcją szczepionek. Ja nie mogę, że raptem jest cacy i nikt nikogo nie rozlicza za ten horror, w który ludzi wpędzono na dwa lata. Za te maski, za lockdown i teleporady ( jak ktoś miał szczęście się dodzwonić), za totalne odcięcie od pomocy. Kto odpowie za śmierć ludzi, którzy z braku opieki medycznej nie pokonali sami swoich chorób. Kto  przywróci nadzieję tym, których interesy padły a oni zostali z długami. Kto to wszystko naprawi. Wy, rządzący czy nikt???

Nikt za nic nie odpowie. Coś wam się wydaje tylko, że jakaś pandemia była. No bo, skoro się zmyła, to czy to pandemia była.

Ludzie. Zapamiętajcie. Nikt nigdy nie może nikogo zmuszać do udziału w eksperymencie medycznym. Nie macie pojęcia, ile zgarnęli ci, którzy pluli  w twarz tym, którzy nie chcieli się szczepić. To nie była troska o ciebie czy  o mnie. To były podpisane kontrakty i próby wymuszenia na nas oczekiwanych przez warunki kontraktów decyzji. Nigdy nie dajmy odebrać sobie prawa do samodzielnego myślenia, wyciągania wniosków i podejmowania decyzji zgodnych z naszym własnym sumieniem    a   n i e    i n t e r e s e m  tej czy innej korporacji, tego czy innego typa bez sumienia.

Za jakiś czas pojawi się następny wirus. Tak  dużych pieniędzy naprawdę szkoda odpuścić. Wojna na Ukrainie niechcący  zdemaskowała tę chryję ale bądźmy pewni -  okrągłe, łyse pały główkują w zamkniętych gabinetach i laboratoriach. Pojawi się nowa forma manipulacji populacjami na globalną skalę. Zasoby ludzkie to materiał naprawdę obiecujący, można rzec, nieograniczony. Jeśli uda się go podporządkować i odpowiednio przysposobić, będzie na długo, długo, sezamem dla zorientowanych. Tych 'lepszych', 'oświeconych'. Jeśli pozwolimy odebrać sobie wolność i prawo do myślenia, będziemy bezwolnym i bezmyślnym materiałem w rękach tych, którym strach zaufać. 

Nasze życie w naszych rękach, nie cyników bez sumienia.



wtorek, 5 kwietnia 2022

...będzie szczęście

Nie mam nic do powiedzenia. 
Tak było wczoraj. 
Dzisiaj podobnie. 
Życie się żyje.
I wstyd narzekać.

Tajemnica szczęścia tkwi całkiem nie tam, gdzie szukam. 
Wszystko, co znalazłam się obślizgło.
I zawiodło. 
Po prostu, wszystko.

Dziwne jest to, co mnie trzyma, nadaje pion po nocy i zmusza do ruchu. 
Prawda. Sens. Co to jest.
I czemu służy żałosne cierpienie niewinnych ofiar nieustannego okrucieństwa.
Czemu. Komu. W jakim celu. 
Co w zamian za nie. 
Czy to jest targ. 
A więc, nie mam dzisiaj nic do powiedzenia.
Zajmę się spaniem. 
Rano  wyprężę się w pion.
Znowu pogonię.
Zwyzywam Ołbin i korki na drodze.
Zdążę. 
Wrócę.
Chcę czy nie chcę,  co pocznę.
A może uległam powszechnej ułudzie.

Jest taki punkt na linii czasu,
za którym znieważnieje wszystko. 
I czy tam będzie szczęście.








niedziela, 3 kwietnia 2022

Nie rozdziobią

 Prawda. Minął prawie miesiąc od mojej ostatniej tutaj wizyty. Dziękuję Lustronedze za zachętę do powrotu. Możliwe, że bez Pani głosu, nie znalazłabym motywacji. Nieraz przychodzi takie zmęczenie światem, sobą i życiem, że przewijasz dzień za dniem, w natrętnym oczekiwaniu na zmianę, która nie następuje. Wtedy duch upada. Niedobrze jest wtedy być i pozostać samemu. I zatruwać innych.

Life hurts. Without God it seems, and is, pointless.

Wojna wyparła covid. Fenomenalne. Znikły problemy ze sterylnością przestrzeni publicznej i warchołami nie chcącymi się szczepić. Zniknął Niedzielski i cała kasta jaśnie oświeconych, zmuszających Polaków do ryzykownych decyzji. Teraz się mówi, by osoby zaszczepione brały leki na aidsa, żeby im nie porozwijały się jakieś choróbska. No, co sezon, to inny ton. 

Warto  rozumieć zmienność 'prawd' aktualnie forsowanych, by w każdych czasach nie dać się zwałować prawdziwym warchołom i postępować zgodnie z  w ł a s n y m  sumieniem, co, jak wiadomo, kosztuje. W międzyczasie w laboratoriach w różnych dziwnych zakątkach świata wyciekają kolejne wirusy, których świat przestał się bać. Bo jest wojna - stan zawieszający wszystkie inne stany. To, wygląda na sytuację,  jakby skądinąd padła diaboliczna komenda: CORONAWIRUS STAĆ!!! NIE RUSZAĆ SIĘ, DO ODWOŁANIA!!!.

W międzyczasie Bil Gates popełnia książkę 'Jak ocalić świat'. Nie czytałam, ale zamierzam. Przynajmniej zacznę, i, jeśli zdołam, skończę. Chcę wiedzieć, co ten, uchodzący we własnych oczach za zbawcę świata człowiek, knuje. Media donoszą, że chce dla nas wszystkich sztucznej wołowiny i  tatuaży na łapę, w kształcie kodu kreskowego. Tak jak na towarach - skanujesz kod i masz dane. Gates  chce tego dla nas, byśmy,  jak krowy z kolczykiem czy - do czego to porównać,  nie wiem - mieli na sobie numery. To mi przypomina historię i to baaardzoooo, baaarrrdzooo ponurą, budzącą grozę i totalny sprzeciw. Oj. Jak człowiekowi nie ufam. Oj, jak jedzie zapędami do zdobycia rządu nad duszami. Odwieczna żądza władzy. Odwieczna pokusa uczynienia z siebie zbawcy. I odwieczna ślepota, nie pozwalająca dostrzec ohydy  utopijnych projektów, łudzących ludzkość możliwością stworzenia raju na ziemi a oferujących tyranię, w tej, czy innej odsłonie. 

Przerabialiśmy to setki razy i nadal   dajemy się gładko manipulować i zastraszyć. I oto chryja się kończy, bo wyczerpał się lub zdechł pomysł,  albo ta czy tamta populacja olała 'jedynie słuszne podejście' i zwyczajnie wykazała opór na utopię, albo, po prostu, pojawił się bardziej nośny medialnie temat. A więc, nie ma obostrzeń, nie ma masek. Coronawirus wyparował. I co??? No, warto poszperać i poszukać odpowiedzi. Moja od dawna jest jedna: zafundowali nam trochę strasznego straszaka,  odebrali opiekę zdrowotną i zaszczuli strachem i poczuciem winy, by nas nakłonić do przyjęcia serii szpryc. Po co, nie wiem, i wiedzieć nie chcę i mam nadzieję, że organizm człowieka, który ją przyjął,  się po tym jakoś ogarnie. 

Co z nami zrobił covid? I to nie covid ale rządy, zaprzęgnięte w covidowy pomysł na kontrolę społeczeństw. Wyszło mianowicie, na ile jesteśmy manipulowalni i podatni na strach. Jak łatwo poddajemy się  zachowaniom stadnym,  dającym poczucie tymczasowego bezpieczeństwa albo komfortu korzystania z przestrzeni publicznej, zamkniętej dla innych. Wyszło, że połowa się podda a połowa nie. Przynajmniej w Polsce. Niestety, ceną za ten bezduszny eksperyment jest życie pozbawionych opieki zdrowotnej, zastraszonych, słabszych zdrowotnie ludzi, których wirus pokonał. Ale kto tam w przestronnych gabinetach władz świata o ludzkie życie dba. Ludzkie życie to materiał badawaczy a nie człowiek z całym bagażem praw.

Wyszło, że połowie z nas nie przeszkadza segregacja. Tak jest. W XXI wieku nie przeszkadza nam segregowanie ludzi.

To  jest przygnebiające. 

No i teraz mamy  inny temat. Ciekawa jestem, ile refleksji wzbudziła w nas  finalna scena pandemicznej tragikomedii. Mi wychodzi na to, że warto zawsze mieć swoje zdanie, umieć czytać między wierszami i wiedzieć, co to znaczy zachować się, jak trzeba. Nie pluć, nie siać pogardy i nie układać się z bezdusznością systemu. Być człowiekiem. I wiedzieć, że jeszcze jest Bóg, z którym, wbrew pozorom i opiniom świata,  warto trzymać.

I że  możliwa jest zmiana. A właściwie, pewna.