wtorek, 30 kwietnia 2024

Zatem zaszło, co zajść miało

 To się stało trzy dni temu. Im było bliżej eventu, tym więcej paniki i nerwów. Wiadomo. Przyjadą goście, sprzątnąć chatę, pomóc w czym można pomóc  narzeczonym i nie pozwolić wygrać emocjom. 

Ufam, że nie wygrały  błahostki, problemy bez realnego znaczenia. Nie to, by nie było w co się wprząc ale, naprawdę, są rzeczy ważne i o wiele ważniejsze. I czasem,  wybaczcie, bzdety.

Młodzi od wielu miesięcy planowali swój ślub i wesele. Robili research, jeździli ustalać szczegóły i podpisywać umowy. Do domu napływały paczki, o których zawartości do dzisiaj nie mam pojęcia. W międzyczasie, po bardzo wieczornych godzinach robiły się własno-ich-ręcznie misternie zaplanowane, pełne uroku zaproszenia. Komponował się zestaw pieśni na Mszę i chyba nawet niektóre melodie. Nie wiem, co jeszcze się działo. Próby, spotkania, mnóstwo ogarniania.

Zuza i Kuba, zanim zamieszkali po ślubie razem, dali sobie ogromną szansę. Poznali się w zmaganiach, z których komponuje się wielka uroczystość. Jestem pełna podziwu dla ich troski właściwie o wszystko. O oprawę muzyczną Mszy, o to, gdzie kto śpi, o to co będzie na stołach i że nie będzie na nich wódy. 

Dali sobie fantastycznie radę. Oboje. Widzieli się w euforii i w trudnych chwilach zwątpienia. Mobilizowali się, spierali i wspierali. Patrząc na nich w tym narzeczeńskim czasie, odkrywałam cichy nurt, którym oboje chcieli podążać. Nurt wspólnych decyzji, stawania wobec wyzwań, po to, by zawsze potem być razem.

Może zdarzyło się coś, co nie tak wyszło. Coś, co się mogło nie spodobać. Ale tak jest zawsze i  na takie gadanie mam tylko jedną odpowiedź. Nie ważne.

WAŻNE się stało i będzie trwało.

Zuzo i Kubo. Dziękuję Wam i Bogu za to, że WAS mam.

Najlepsze przed Wami. Amen.



niedziela, 14 kwietnia 2024

Wyfruwa

 Wszystko się dzieje  zbyt szybko.

Mijają ostatnie dnie przed eventem.

Wpadłam ostatnio w panikę.

Nie wiem, co się dzieje.


Moje dziecko najmłodsze wyfruwa.

Ot, po prostu.

Moja Zuza.

Najmłodsza córka.


Pójdzie za mąż i basta.

Zabierze rzeczy z szafy,

ogołoci biurko.


Co to w ogóle znaczy.


Wiem.

Nie wiem. 

Zobaczę.





wtorek, 2 kwietnia 2024

Wystarcza

 Było ostro.

W końcu, Wielkanoc.

Triduum spoko.

Śpiewaliśmy.

W międzyczasie brudy przyziemia, zakupy, pichcenia.

Ot, idą święta.


Ale w końcu nastały 

i Chrystus pojawił się, zmartwychwstały.

Pisaliśmy i mówiliśmy stosowne frazy,

o tym jak prawdziwie był wyszedł z grobu i jest  teraz z nami...


Wtorek. 

Jeszcze naczyń sterta. 

Rozgrzane emocje.

Krótko mówiąc, po świętach.


I co teraz, Boże.


Teraz wrócimy w życia szarość,

jakby się po prostu nic nie stało.

Jakby zacne pieśni, modły i rytuały

dosłownie nic z Chrystusem wspólnego nie miały.


Wiem, nieprawda.

Prawda w ciszy serca krzyczy albo milczy

i nie każdy ją z zewnątrz usłyszy.


Tylko On.

Solo Dios basta.