Było ostro.
W końcu, Wielkanoc.
Triduum spoko.
Śpiewaliśmy.
W międzyczasie brudy przyziemia, zakupy, pichcenia.
Ot, idą święta.
Ale w końcu nastały
i Chrystus pojawił się, zmartwychwstały.
Pisaliśmy i mówiliśmy stosowne frazy,
o tym jak prawdziwie był wyszedł z grobu i jest teraz z nami...
Wtorek.
Jeszcze naczyń sterta.
Rozgrzane emocje.
Krótko mówiąc, po świętach.
I co teraz, Boże.
Teraz wrócimy w życia szarość,
jakby się po prostu nic nie stało.
Jakby zacne pieśni, modły i rytuały
dosłownie nic z Chrystusem wspólnego nie miały.
Wiem, nieprawda.
Prawda w ciszy serca krzyczy albo milczy
i nie każdy ją z zewnątrz usłyszy.
Tylko On.
Solo Dios basta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz