Utraciłam wenę.
Za to lecę, w tę i we w tę.
Co jest lepiej
nie wiem.
Wiem
że trzeba lecieć.
Czas minie.
Wszystko zniknie.
Kim jestem.
Mól zeżre materię
i w końcu siebie.
Idę taki z niczym.
Lekko.
Nie żałuję niczego.
To, że życie cieszy. I boli. I nas zlewa i my je. I że i tak chcemy, by trwało i na coś się ostatecznie zdało. Coś. Wieczność.
Utraciłam wenę.
Za to lecę, w tę i we w tę.
Co jest lepiej
nie wiem.
Wiem
że trzeba lecieć.
Czas minie.
Wszystko zniknie.
Kim jestem.
Mól zeżre materię
i w końcu siebie.
Idę taki z niczym.
Lekko.
Nie żałuję niczego.
Se tak siedzę
a tu prawie po weekendzie.
Rano wstać.
Do roboty gnać.
Ciężko będzie.
Eh, życie, gnieciesz.
Tutaj, pod tą gałązeczką
zostałabym jeszcze.
Jednak mknę, póki dnia,
póki mknie kia.
Ja wam powiem.
Słuchać.
Co ja mówię, prawdą jest.
Może macie jakieś racje ale nieważne.
Może macie jakieś swoje życie.
Jakieś zdrowie.
Jakieś obowiązki.
Jakieś uczucia.
Jakieś cokolwiek.
Cokolwiek, co was dotyczy
jest, w porównaniu do mnie
-niczym.
Cisza.
Wszystko poza mną może ma jakąś rację bytu
ale gorszą, mniej uzasadnioną.
Bo ja przecież wiem.
A jeśli masz jakąś swoją rację,
proszę cię
skreślam cię
kmiocie.
Są tutaj dwa wątki.
Ze szklanką wody i ze szklanką wody.
Po co myślisz, że masz dzieci. Dla Boga, świata, dla dziecka samego czy dla siebie.
To są absolutnie kluczowe pytania.
Od twojej odpowiedzi zależy los twoich dzieci.
I twój.
Bo nie Boga i nie świata.
Może tego bliskiego tak, rzadko tego odległego a bardzo rzadko całego.
Jeśli masz dzieci dla Boga, to jest to bardzo dobra droga. O ile wierzysz w dobrego Boga a nie wymyślonego przez siebie potwora.
Jeśli masz dzieci dla świata, to dobrze. To znaczy, że nie staniesz im w ważnym momencie na drodze.
Jeśli masz dzieci dla nich samych, to nadal idziesz dobrym tropem a i nie zawiedziesz się potem.
Jeśli masz dzieci dla siebie, strzeż się.
Siebie.
Każda szklanka wody.
Każda chwila złożenia chorobą.
Każda łza cieknąca z niemocy.
Wszystko, co trzeba zrobić.
Nie ma za to zapłaty.
I nie można na to zarobić.
Nie można tego kupić
i w żaden sposób wymusić.
Więc jeśli dziecko ma być tą ręką
ze szklanką wody podaną w niemocy.
Zobacz. Tak nie jest.
I kto t e r a z potrzebuje szklanki wody.
Podobno będzie motyw przemiany. Jeszcze pół godziny i się zacznie. Kwadrans. W naszej rodzinie są trzy osóbki, moja Zu, Wera Agi i Marka Zu. Pewnie już dotarły do szkół. Pewnie już losują swoje miejsca. Wkrótce dostaną arkusze. Dajcie czadu babki. Połamania czarnych długopisów💗
Bratki to takie kolorowe kwiatki.
Rosną na klombach albo na dziko.
Oraz w pamięci mojego dzieciństwa
w rabatach domu w Nietkowicach.
Jest też dom w lesie zatopiony
Gdzie bratki się ścielą samoistnie.
Przed gankiem takie rozrzucone
Gdzie wszystko inne wokół kwitnie.
Taka dorosła ze mnie persona
a dzieciak mały kwili we mnie.
Wróbel, myszołów, jastrząb, wrona.
Słowik. Skowronek. Żuraw. Nie wiem.
Smutek. Pociecha. Potwarz. Policzek.
Czy milczeć lepiej czy lepiej krzyczeć.
Prawda, naprawdę, gdzie indziej się kryje.
Kto prawdy szuka, prawdę odkryje.