Śpiewać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej. To i ja mogę śpiewać i owszem. Śpiewam już dosyć aktywnie od około dziewięciu lat i dobrze mi z tym.
Śpiewanie nastraja. Tak po prostu jest. Tak musi być. Gdy stajesz wobec zapisu nut i musisz odczytać melodię ( na szczęście masz Ducha albo innego wtajemniczonego), natrafiasz na mur. Twoje stare ja nie chce tego nowego, które tak dramatycznie organicznie oznacza emisję. Jak już pokonasz opór własnych zahamowań i naleciałości z przeszłości o twojej niezdolności, robi się ciekawie. Twoje dźwięki wydają się całkiem inne niż mówiła pani od muzyki wieki temu, że ty właśnie fałszujesz i odpuść bliźniemu. Otóż zawzięłam się jakiś czas temu, podjęłam pewne kroki, by na nowo odkryć w sobie możliwości. Jedno wiem, bo głupia nie jestem. Pawarottim nie będę ale chórzystą???
W kwestii śpiewania ulokowali mnie w alcie. I to jest super miejsce dla mnie. Ja kocham być altem i kocham altowe melodie. I to miejsce to jest właśnie moje nowe pole. Pozostanę na tym polu długo, dopóki będę w stanie po altowemu służyć.
Więc z tego miejsca swojego niniejszym
dziękuję wszystkim muzykom
że nie posłali mnie delikatnie na zielone trawy
i dali mi szansę na altowe klimaty.
Ja je kocham.
Dziękuję
wam wielcy
z tego skromnego miejsca
za Wasze serca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz