Spalam się.
Coraz mniej mnie.
Ale
nie pęknę.
O, nie.
Zaraz się wyśpię
i wstanę rano.
Pobiegnę gdzie muszę
Ogarnę.
A
jeśli jednak nie
zewrzecie siły
I
jakoś to będzie.
To, że życie cieszy. I boli. I nas zlewa i my je. I że i tak chcemy, by trwało i na coś się ostatecznie zdało. Coś. Wieczność.
Spalam się.
Coraz mniej mnie.
Ale
nie pęknę.
O, nie.
Zaraz się wyśpię
i wstanę rano.
Pobiegnę gdzie muszę
Ogarnę.
A
jeśli jednak nie
zewrzecie siły
I
jakoś to będzie.
Sytuacja Polski jest prosta jak budowa cepa. Dziwi mnie tylko narracja prawej strony sceny politycznej, która z uporem maniaka upatruje w lewactwie jaśnie sprawującym władzę w Rzeczpospolitej, jakichś objawów autorefleksji nad tym, co robią główne figury i oni sami, zgodnie z wytycznymi tamtych. Nadmienię, że lewactwo to nie jest lewica w czystym, historycznym, sensie tego słowa. Nie będzie żadnej refleksji nad Polską, nad interesem kmiotów, czyli nas wszystkich, którzy śmieliśmy wybrać na prezydenta swojego człowieka. Tak się nie dzieje w kraju nad Wisłą, że cholerne, ciemne masy kmiotów wybierają sobie prezydenta, a ten robi, co zdoła w ich, kmiotów interesie. Nie tak miało się stać. I 'elity' ze słomą w butach dobrze to wiedzą.
Lewactwo ujada pełną parą, co jest i przemyślane i konsekwentne. Żurek zapowiada jawnie zamach stanu, nazywając działania Prezydenta, wynikające z jego konstytucyjnych prerogatyw, łamaniem konstytucji. Plan jest taki, by Prezydenta, który nie stał się długopisem Tuska tylko robi to, co sam uważa za dobre dla Polski i Polaków, postawić przed Trybunałem Stanu za to, że pracuje a jego działania po prostu nazwać, zgodnie ze swoim upodobaniem, łamaniem konstytucji. Dzieje się bardzo niebezpieczna rzecz dla demokracji ale...
komu to, tak naprawdę, przeszkadza?
Lewactwu??? Nie. Lewactwo chce nadal unieważnić demokratyczny wybór Polaków, bo, przepraszam bardzo, co to za ciemna banda, która myśli, że sobie wybierze prezydenta i tak po prostu będzie??? Tak po prostu nie będzie bo 'elitą' jest tutaj lewactwo i tylko ono ma prawo do wpływów i pieniędzy. I lepienia wszystkiego na swoją, wrogą Polsce, modłę. Polskość dla tej 'elity' to nienormalność, to śmierdzący rolnik i ciemna masa, która nie wie, co traci, nie chyląc karku przed Niemcem i nie potakuje, jak należy, pomysłom von der Leyen.
Lewactwo na to nie pozwoli bo interes Polski i Polaków stoi w sprzeczności z ich własnym. Będzie jazgot, będzie nazywanie bezprawia prawem a prawa bezprawiem. Będą brutalne próby odcięcia Prezydenta od pieniędzy, kompetencji i wszelkich możliwości działania na rzecz Polaków. Będzie nazywany wetomatem, sutenerem i czym tam jeszcze. Nawrocki, silny, kompetentny, wykształcony, inteligentny i odważny człowiek nie ugnie się. Ale jest jedno ale.
Nie wiem, czy pamiętacie takie jedno jego zapytanie, na jednym z publicznych spotkań: narodzie!!! Jesteście???
Czy jesteśmy z Nawrockim. Czy staniemy za nim, jak będzie nadal atakowany. Czy upomnimy się odważnie o nasze demokratyczne zwycięstwo i resztki Polski, by nie poszły za bezcen do obcych.
Czy staniemy za nim czy też włączymy TVN czy inny obcy kanał, by przespać ten trudny czas na wiadomościach serwowanych z obcej perspektywy.
Prawda jest taka, że części z nas j e s t wszystko jedno, kto rządzi. Jedni pójdą na barykady a drudzy zostaną w domu. Jeszcze inni doniosą na tych pierwszych i wykonają wszystkie rozkazy. Tak było, tak się dzieje i tak też będzie.
Krew bohaterów woła do nas z ziemi.
Wstaję trochę za późno ale nie ma tragedii. Wszystko szybko. Kawa? Nie teraz. Nie zdążę. Ale mam z wczoraj kanapkę, dokładam wędlinę, połykam biegając po chacie. Szybka toaleta. Ważne. Makijaż. Też. Gdzie moja kredka. Okej. Jakoś jest. Ciuchy też nie były złośliwe i na sobie mam względny outfit, pas décontracté. Dobrze. Na koniec, cóż. Nie będę przepłacać bo pensja nauczycielska. Swoje kanapki. Chleb jest, ser jest. Wędlina też. I tu uderzenie pioruna. Czy dość wędliny na wieczór? Dla gości? O. O matko. Goście wieczorem będą. Osłupiałam. Miał być gotowy obiad. I co z nim???
Nic. Zrobi się.
Dzwonię w szoku do męża.
Potwierdza.
Niedziela.
Albo się cieszyć albo do psychiatry.
Wybieram to pierwsze.
Będzie ładny dzień.
Nowy post jest o Teni.
O Teni, która leży.
Tenia leży od niespełna trzech lat.
Bez jakichś trzech miesięcy.
Tenia nie może wstać.
Chodzić tym bardziej nie może.
Nie może jeść ani pić.
Może używać jedynej sprawnej ręki.
A. Mówić też nie może.
Więc, tak na stówę,
nic się od Teni nie dowiesz.
Możesz zgadywać
ale,
szczęść ci z tym Boże.
Za oknem Teni rośnie Kalina.
Wybitnie wyjątkowa,
która potrafi wiele.
Wypuścić pąk zimą
Kwieciem białym dywan latem ścielić.
Słuchać potrafi wiernie
i być z Tenią.
Co powiesz?
To wiele
czy wcale niewiele.
Polska to piękny kraj. Polacy to, pomimo ciemnej, tragicznej przeszłości, gościnni i hojni ludzie, przywiązani do wartości i gotowi do najwyższej ofiary za wolność. Nasze cmentarze kryją bohaterów znanych i anonimowych. Wysoko cenimy sobie wiarę w Boga i wynikające z niej postawy.
Jasne. Mamy swoje przywary, wady i nie ze wszystkiego jesteśmy dumni. Ale Polska to nasz kraj i tutaj jesteśmy u siebie. Tutaj jesteśmy gospodarzem. Więc niech obcy nie mówi nam, jak mamy u siebie żyć. Niech obcy nie wykrada nam ziemi i niech, jeśli mu polskość śmierdzi, wyjeżdża do swoich.
A jeśli chce nam odebrać Polskę, napotka opór.
Mija 11.11.
Nie byłam w Warszawie. Nie lubię tam.
Ale jest i jest Marsz.
Obejrzałam występ Brytyjczyka, który wybrał Polskę jako swoją ojczyznę. Znalazł w niej coś, czego zabrakło w jego poprzednim świecie: szacunku do korzeni, z których wyrastamy, ceny, którą płacimy za wolność i poszanowania dla wartości, które zachodni świat porzucił. Nie trzeba jakiejś wyjątkowej bystrości umysłu, by, w dobie dostępności informacji niezależnych od preparowanych oficjalnie wersji, połączyć kropki i dojść do ponurej konkluzji, że świat Zachodu się kończy, oddając pole islamowi.
Polska jest krajem bezpiecznym. Pomimo walczącej demokracji Tuska, szkodliwej społecznie, politycznie i gospodarczo, mamy mocnego Prezydenta, Polaka z krwi i kości, potrafiącego o Polskę się upominać i bez kompleksów mówić o wartości, jaką jest. Ten drastyczny rozdział na kluczowych stanowiskach władzy, antypolskiego premiera i polskiego prezydenta, dotyka nas wszystkich. Jeden Polskę niszczy i sprzedaje, drugi staje na straży jej bezpieczeństwa i niepodległości. To są światy, które się nie spotkają. Tusk bawi się w rozsiewanie kampanii nienawiści do wszystkiego, co polskie a prezydent Nawrocki Polskę wysuwa jako priorytet swojej, jak mówi, publicznej służby Polakom. Tusk szuka sposobów, by zostać przy władzy by drenować polski skarbiec, Nawrocki szuka sposobów, by Polskę ocalić. To są skrajnie różne postawy. A Polska jest, jak zawsze, tragicznie podzielona.
No i będzie. Bo ludzie się dzielą na dwie podstawowe, raczej rozłączne, grupy. Jedni wszystko, co robią podporządkowują swoim interesom a drudzy to ideowcy, żyjący według przyjętego systemu wartości, który uznają za ważniejszy od kwestii bytowych. I te dwie postawy nie stworzą wspólnie jednego kanonu postępowania, możliwego do przyjęcia dla obu tych grup. Bo, albo ciągniesz do siebie albo widzisz , prócz siebie, innych. Tusk nie zobaczy w nas ludzi, którym coś obiecał, którzy mu płacą za rządzenie państwem. Tusk patrzy na siebie i udowadnia to każdym dniem swojego 'rządzenia'. Zamyka przeciwników politycznych do więzień, kłamie, jątrzy. Chce nas skłócić. Omamić. Próbuje nam mydlić oczy, byśmy go ponownie wybrali. I co on dzięki temu dla nas zrobi??? No co??? Dla nas??? Powie, jak wiele zrobił???
I Nawrocki. Człowiek mocy. O silnym, odważnym umyśle. Nie mściwy ale istotnie zainteresowany stanem i perspektywami ojczyzny. Widziałam relacje z Marszu. Obecny, z ludźmi. Uśmiechnięty, przeżywający te same emocje, co my, Polacy. Swój chłop. A jednocześnie gruntownie wykształcony, zorientowany we wszystkim, w czym uczestniczy. Takiego nie wystrychniesz na dudka bo jest i za bystry i za mądry.
Dlatego Tusk chce go zniszczyć, żeby nas pozbawić ostatniego przyczółku polskości.
Warto, w Dzień Niepodległości, pomyśleć o niepodległości. I potem nie przestać bo za dużo jaskółek kwili, żeśmy coś ostro przeoczyli.
Zaniemówiło wszystko
świat cały i jego potęga
Jest taka kalina jedyna
Kalina świeciła słońcem przez liście
opromieniała futrynę
A z drugiej strony kaliny złocistej
łoże
a w nim leży człowiek
Kalina tu była wiosną
Latem też kwitła biało
Teraz jesienią złoci
A zimą
co zrobisz kalino
daje czas