Nazwy. Nazw nie pamiętam ale się obejdzie. Dzisiaj ignorancko ograniczę się do kilku fot z uroczej Italii. W trakcie ostrej infekcji wybrałam się z rodziną na upragniony urlop. Infekcja uległa i oto jestem dzisiaj zdrowa. Najpierw trzy dni w prowincji Trydentu, część z nas zrobiła ferratę Signiora Delle Aqua ze stópkami, masakra , spacer wokół jeziora Garda a potem, następnego dnia, Toblino z kawką na zamku. Na koniec tej części urlopu traska na Monte Cornetto.
Wieczorem spacer po Trydencie z Ireną i Joelem, którzy dołączyli z Francji.
Następnego dnia ruszyliśmy nad morze i jesteśmy w miejscu z tego drogowskazu:
W ramach tej części urlopu zwiedziliśmy 5 Terre
a dzisiaj świętowaliśmy święto Wniebowzięcia NMB, nie zapominając o cudzie nad Wisłą. To święto Kościoła i nasze polskie, bo upamiętniające odzyskanie niepodległości.
Jest fajnie. Cudnie. Dziękuję córuni Iruni i zięciowi Kubie za ogrom wysilku, by wypad wszystkim się udał .I wam wszystkim, z którymi jest tak dobrze. I pozdrawiam Kulów and Kulów i Agę z Markiem i wszystkich, co nas lubicie. Do zobaczenia. Boże. Jest dobrze.
Zapomniałam o Weronie ale to zrobię potem😄 A te poniżej to z Trydentu.


















Przybrane Kuleczki tęsknią i pozdrawiają 😎 wracajcie bezpiecznie 😇
OdpowiedzUsuń