Fiesta.
Albo feta.
Ser albo dziura od sera.
Albo wszystko tak.
Albo całkiem nie tak.
Zmiany zaszły daleko i nieodwracalnie.
Idealnie.
Nie trzeba mówić
mówić
mówić.
Żeby mówić, trzeba słuchać
słuchać
słuchać.
Potem czas pomilczeć.
Pozwolić wniknąć zmianie.
Takiej od rdzenia myślenia
realnej.
Nie ma zmiłuj się.
To wyciska pot i łzy.
Potem rozglądam się.
Możliwe, że widzę więcej
Albo jeszcze nie.
Belka pęka
światło razi.
I pytanie, kto wyłania się z oddali.
Kto.
Czy to nadal ja
czy może już On.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz