Nienawidzę algebry. Nie algebry tylko algebry. Nie, nie przejęzyczyłam się. Ta pierwsza to bzdury z podręczników dla dzieci i nastolatków. Zupełnie nieistotne śmieci. X do x-sa ale bez y-greka. Struganie Greka, wielka eureka. Nie da się tego nienawidzić bo jest bez ambicji. Takie nic. Naprawdę.
Druga algebra to są cholerne macierze i cały system zastosowań. Algorytmika do potęgi. Pamięciówa do pamięciówy. Upierdliwość nad upierdliwościami. Nie da się tego polubić, można to tylko zakuć. Jak to po co. Po trzy w indeksie. Jak mam tego kogoś uczyć, po prostu wyć się chce...
Co innego analiza. Prawdziwa królowa intelektu. Zachwycająca metoda na byty zwane funkcjami. Zwinne pochodne funkcji jednej czy więcej zmiennych. Zmiana znaku około miejsca zerowego i te cudowne, logiczne wnioski dla kwestii zasadniczych. Czy mamy wzgórek czy też może dołek. Czy jeden czy więcej. A może nam się wykres wypina bo jest tego jasna przyczyna. Snują się opowieści pełne ambitnej treści.
No dobra. Jeszcze całeczki. Póki poczatek, spoko ale im dalej tym w lesie.
I tak się ta matma niesie, z pokolenia w następne pokolenie.
Ludzie pazury gryzą i myślą, że się przegryzą.
Potem są transformacje i inne, absolutnie prawdziwe racje.
No, nie wiem.
Po co to wszystko.

Bardzo się przydaje droga Pani Elżbieto! I te cholerne macierze, które są fundamentem algorytmów obliczeniowych i te piękne funkcje analityczne, pozwalające zrozumieć, zobrazować a czasem przewidzieć rzeczywistość. Rachunek prawdopodobieństwa albo rachunek zmiennej zespolonej. I mnóstwo innych pr,ydatnych rzeczy. Cała szafa narzędziowa. Tyle że jak z każdym narzędziem - jeśli się jakiegoś jakiś czas nie używa, trzeba się go nauczyć na nowo. Ale tak naprawdę i obiektywnie, to jedna z najbardziej przydatnych nauk. Wszyscy żremy garściami jej Owoce, tylko najczęściej o tym nie wiemy.
OdpowiedzUsuńTak, zgadzam się. Pytanie kończące post było retoryczne aczkolwiek wynikało z faktu, że rzeczywiście, musiałam przysiąść do przekształceń liniowych, które słabo rozumiem do dzisiaj. Odrzuca mnie właśnie mnogość algorytmów, która nie wnosi wiele do myślenia a której brak znajomości zamyka drzwi do ciekawszych tematów. Zakuwanie schematów i projektowanie egzaminów z matematyki na bazie umiejętności wykonywania pewnych operacji bez ich głębszego rozumienia jest dla mnie średnio sensowne. Ale nie wątpię w sens matematyki , nawet jeśli nie stosujemy jej w praktyce . Ma ona niezastąpione miejsce w procesie rozwoju intelektualnego człowieka. Dziękuję za komentarz . Kto to jest Quinto?
OdpowiedzUsuńQuinto? Uważny i życzliwy obserwator 😉
OdpowiedzUsuńA tak poważniej, jesteśmy znajomymi na fb i np. ostatnio pogadaliśmy trochę o akcjach charytatywnych i sensie brania w nich udziału.
Często miewamy rozbieżne zdania, ale zdolność i możliwość prowadzenia cywilizowanej dyskusji z wzajemnym szacunkiem to dziś wartość rzadka i warta pielęgnowania.
Kiedyś u jakiegoś guru od psychologii wyczytałem że od urodzenia każdy z nas jest w centrum bąbla własnej osobowości, a wszystko inne jest zewnętrzne - poza tym bąblem własnego "ja". Rozmowy z Panią uczą mnie pokory - bez względu na to które z nas ma rację, każde jest w centrum własnego bąbla i z tej perspektywy patrzy na świat - i ma do tego prawo.
Pozdrawiam serdecznie.
Okej. Wszystko jasne. Dziękuję za dobre słowa. Tak. Kultura słowa to dzisiaj unikat. Rarytas. Pozdrawiam.
Usuń