sobota, 4 marca 2023

Bitwa

 Najpierw jest szok i rzut o ścianę. Siedzę na podłodze. Nie czaję.

Zastanawiam się, ile mnie samą dzieli od zawału.

Po godzinie, nad podwórzem unosi się helikopter. 

Po kolejnych kwadransach znika z Nią na horyzoncie. 

Patrzymy po sobie i w niemym krzyku pytamy Boga i siebie.

Co dalej. 

Dalej jest czwartek.

W czwartek jest pogrzeb Taty a Mama leci w niewiadomym kierunku po niebie.

Czas mija.

Po pogrzebie wracamy w system.

Droga przez mękę.

Wyjść, wejść, zabrać, nie wchodzić. Nie wolno. Na co pani czeka. Gdzie maseczka. Proszę stąd wyjść. Transport? Jaki transport? Miał być. Kiedy będzie??? Będzie? Wieczorem będzie! A chora??? Co z chorą??? Ma czekać tak na holu??? Państwo zabieracie czy po co czekacie?

Jasna cholera. 

Potem jest inny szpital. 

Można wchodzić. Tuptać. Pytać. 

Prosić. Koń by padł. 

Co dopiero  ty czy ja. 

Jest po prostu bitwa

bo bez niej chory przegrywa.

I modlitwa.

Bo bez niej...

cóż bez niej.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz