czwartek, 5 sierpnia 2021

Prawdziwa bida

Póki chodzę o własnych nogach, nie mam utrudniających samodzielność zaburzeń organizmu czy umysłu, czuję się władna i kompetentna. Wszędzie wlezę, wszystko załatwię, dam radę. Oczywiście, z wiekiem nachodzi człowieka jakby głębsza refleksja, że wszystko do czasu a przykłady  choćby i z najbliższego otoczenia krzyczą o ludzkiej słabości, bezsile i kruchości. I o tym, że naprawdę życie się skończy a człowiek stanie przed sądem.

 My chrześcijanie, mimo, że za życia trudniej, to mamy łatwiej. Bo nie zastanawiamy się, czy życie ma sens - dla nas ma. I z tego punktu idąc, poszerzamy poszukiwania ale ukierunkowani. I jeśli jednak w tym ukierunkowaniu zabraknie realizacji uświadomianych krok po kroku praw, i prawd, zaczynamy popadać w fiksację, odrealnienie. Tracimy kierunek. I, zamiast stawać się wierzącymi, poddajemy wiarę strasznej próbie,  sprowadzając ją do sfery werbalnej. I zdarza się, że tracimy i ją i moc własnego świadectwa. Bo żyć wiarą to nie to samo, co mówić o Bogu. Lepiej nawet czasem milczeć.  Nie da się iść do przodu w realnie pojmowanym rozwoju duchowym bez angażowania się stale w kontekst życia istniejących wokół ludzi. Istniejących w przestrzeni zarówno realu jak i sieci. Taki świat jest nam dany i w nim dane jest nam realizować nasze powołanie. Takie czy inne. 

Jednym z takich kontekstów jest dostępna np na fb inicjatywa 'Siepomaga.pl'. Co to jest, wyjaśniać nie muszę, bo chyba wszyscy natrafiają na posty o chorych osobach, potrzebujących pilnego wsparcia finansowego, od którego uzależniona jest dalsza możliwość leczenia. Postom tym przeważnie towarzyszą dramatyczne zdjęcia chorych osób na szpitalnych łóżkach. Wystarczy taki post przewinąć i z głowy. Nie ma. Natychmiast pojawia się inny, mniej drażniący, mniej przynaglający do natychmiastowej reakcji. Strawniejszy. Ciekawszy. Nie powodujący konieczności podjęcia decyzji tu i teraz. Ile czasu nam schodzi na bicie piany w 'ważnych'  kwestiach a takie wołanie przewijamy bez mrugnięcia. Ile czasu schodzi nam na udostepnienie takiego posta a ile odwagi wymaga zrealizowanie płatności. 20 zł. 10 zł. Więcej też, jak najbardziej ale przecież mamy poważny problem, żeby przesłać te 10 zł.

Mam taką teorię, że więcej pożytku będzie z tej przesłanej potrzebującej osobie dychy niż  niż z kilometra przesłanych postów o wyższości mojej racji nad inną. 

Póki chodzę o własnych nogach, rządzę. Kto wie, kiedy sama o pomoc poproszę.


   




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz