Nie wierzę w co widzę. Zima zagościła, na całe kilka dni. W Tatrach podobno, na graniach, do minus trzydziestu. Szaleństwo, wobec odnotowanego od lat przyrostu temperatury i tzw. globalnego ocieplenia. Czy ono się dzieje czy nie, to nie wiem, ale taka zima w zimę nabrała cech dziwności. Nie możemy się pozbierać, włóczymy się po kątach czterech ścian i dziwnie nam.
Moje niedostosowanie klimatyczne przekłada się na totalną niemożność otwarcia służbowej poczty...
Zatem wszystko jasne i zrozumiałe.
Zmuście mnie.
Rudy, ratuj. To ja, twoja wybawicielka. Mam ferie i szlus. Zima jest, pada śnieg a ja tak, po prostu, nie mogę usiąść przy stole i, jakby nigdy nic, utknąć w tym padole.
Dziękuję. Nie wiem, jakim cudem, ale, jak zawsze, będzie dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz