czwartek, 14 stycznia 2021

Mazda i Mads.

 Oto, co się dzieje. I to była chwila, wczoraj, późno z wieczora. Jeszcze kombinowałam z Błażciem przy maździe, bo się królewna pogniewała i  zapalić nie chce. Próbowaliśmy kablem z jego auta, ale do widzenia. Maździa nie chce i już. Potem, po godzinie około, patrzę przez okno a tam tak, 


tylko , że ciemno. No, no. To na tym starym maździa nie pojedzie. Co za studnia bez dna. Maździa. A niby taka przyjaciółka była. I znowu zakaprysiła. A ja robię wszystko, by nie odpalić poczty, na której czekają na mnie przesłane przed przerwą świateczną prace. To jesteśmy w jednej czarnej dziurze. Maździa nie odpala i ja się nie kwapię. Jakby nie patrzał, co ważniejsze, nowy akumulator dla królewny czy jakieś bazgroły bezdenne. Ok. Zatem znowu wysupłać ale skąd tego hajsu brać. 

No, mądrale???

W końcu, ja to nie Mads. Tylko spojrzy i  lecą hołdy, ukłony i mamony. Co za życie, co za dziwy. Jak można być tak... urodziwym.


 Czas wracać w realia. Idziemy po akumulator dla królewny. Nie zapali, nie pojedziesz. Eh...

Życie to nie balet,
Mads.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz