Belfrem na feriach będąc, o Jezu.
To nie może się zdarzyć.
Jeszcze tydzień w miarę wolnego ale JUŻ DZISIAJ NIE ŚPIĘ SPOKOJNIE.
Bo?
Bo się nieziemsko obiboczę.
Bo zasoby czekają a uczniowie przystęp do mnie mają.
O Niebiosa.
O żałośliwości i mizerio belferskiego życia.
Żyć nie umierać.
Każde powiadomienie z teamsów ląduje w niebycie.
Tyle mogę. I dobrze.
Zatem, jeszcze weekend totalnego odcięcia a potem nadejdzie czas przejęcia.
Moje życie zostanie przejęte przez dyscyplinę zasobów. Ło. Wyć się chce ale, póki co, weekendzik.
Dzięki Ci Panie na Niebie.
Może się nigdy nie skończy
a zasoby spowije chmura chaosu,
w którym znieważnieje wszystko.
Ale nie wiem, tak szczerze, czy chcę, by tak było.
O Jezu,
dziękuję za weekend z chorałem,
po którym może powstanę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz