niedziela, 17 maja 2020

Niedziela

Wstawszy o nieprzyzwoitej porze niedzielnym porankiem, zażywszy widocznie niezbędnej dawki adrenaliny, siedzę oto rozkminiając mądrości, które pozwolą przeżyć dzień bez wiórów cięższych niż sam pień. OK. Przeczytałam słowo na dzisiaj. Czy nie jest tak, że zawsze mocniejsze jest to, co niszczy od tego, co  próbuje ocalić resztki dobra. O matko. Resztki. Dobrze. Bilans, na który ciężko pracuję co dnia. Marne resztki. Zostawmy resztki na pożarcie psom  i poszukajmy wroga, który czyni życie złym.

Mój palec, wiedziony myślą, dobrze wie, gdzie jest winny. On się nigdy nie myli. 

Niestety, mój wszystkowiedzący palec nie jest w stanie nic zdziałać. Nic.

Ewentualnie może tylko utrzymać status quo lub czynić życie stopniowo jeszcze mniej sympatycznym, jeszcze bardziej uwikłanym w resentymenty i moje racje święte.

Marnie. Na nic. To nie działa. Racja wyciągniętego palca to pułapka.

Prawdziwy, skuteczny, nieustępliwy, konsekwentny wróg mnie jest we mnie. Jest mocarny i zawsze  do usług i na wyciągnięcie ręki. Palcem pstryk i jest. Kiedy chcę. Bez wysiłku, bez płacenia. Nie tu i nie teraz, kiedy szepce mi swoje skuteczne porady, jak dopiąć swego a powalić drugiego. Jest, wierzcie, mistrzem. 

O cenę upomni się potem. Jest, wierzcie, mistrzem. Zostawi mnie z moją racją i moim cierpieniem, by uszykować na potem kolejne pieczenie. Nie odpuści bo wie, że dopinając zawsze swego w efekcie nie osiągnę niczego. Zostanę na polu walki, w mroku,  i poddam się bo moje wielkie JA taki ma właśnie cel - zniszczyć mnie. I, jak się da, wszystko wokół.

Nie. Nie pokonam go sama. Zamykam kompa. Biorę psa. Jest niedziela. Idziemy zażyć powietrza i słońca. To nie jest proste ale będę próbować. 







1 komentarz:

  1. Jasli ciało się w siebie wsłuchuje, dusza głoduje.
    Nic nie poradzisz, oprócz tego w Twoja może być syta. A jeśli jeszcze kilka innych, to wiele wygrałaś.
    Nie męcz się tym, na co mie masz wpływu. Na to na co masz, przecież robisz.
    Głowa do góry.

    OdpowiedzUsuń