sobota, 23 maja 2020

Frajda

Tak. To może być frajda. Czas, komp, net. Całe lata w biegu a teraz raptem postój. Nawet wyjść można a jak wyjedziesz to w sumie też ci skoczą. Trzeba być głupcem, żeby tego nie docenić. I nie wykorzystać.

Więc szukam, serwuję i znajduję. Ostatnim odkryciem jest filmoteka z czasu socjalizmu. Oczywiście, technika trąci myszką ale to kino jest interesujące. Nie ma masy krwi i bryzgających mózgów po ścianie, tudzież nachalnego fizjologiczną dosłownością seksu. Klasa tych filmów tkwi w dialogach, które oscylują wokół materii życia ukrytej pod powierzchnią zwyczajności, czy bardziej, normalności. Albo 'normalności', postawy akceptowanej bo wygodnej dla wszystkich. Nie budzącej pytań. Bezpiecznej, pasywnej, z wąskim i przewidywalnym  wachlarzem możliwości ewentualnych poszukiwań własnych celów i sposobów ich realizacji.

A tu raptem wyłom. Facet spędza czas na dworcu, bo tak. Bo tak zdecydował. Żona nie wie, dlaczego. Nikt nie wie i to rodzi poważne pytania. Facet zapłaci za swoje, bo nie kracze jak wszyscy. Taki film w socjalizmie. O porzuceniu porządku, który zawiódł i odwadze poszukiwania sensu głębiej. Nie w stabilizacji przydzielonej roli, gdy ceną jest konformizm. No i Wilhelmi. Pewniak klasy w klasyce w 'Mniejszym niebie'.

Cały zasób czeka na ciebie.



2 komentarze:

  1. Podziwiam za tak bogate słownictwo i umiejętność ładnego i jednocześnie atystycznie chaotycznego ułożenia słów.
    Teoche zazdroszczę, nie powiem, takiego talentu wypowiedzi.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. To zapraszam do innych tekstów. I powodzenia na maturze. A potem szerokiej drogi na wymarzone studia😁👍

    OdpowiedzUsuń