Nie. Ja postanawiam żyć, jak żyłam dotąd. Proszę mnie nie popychać i nie szturchać. Poczekam, robiąc to, co dotąd. Raptem zaczynamy straszyć się nawzajem, przynaglać do różnych duchowych akcji, jakby od stopnia wywołania w nas stężenia określonych zachowań zależało zbawienie świata. Nie zależy. A ja idę jutro do roboty i będę teraz odpoczywać. Żeby potem dobrze robić swoje. To, że raptem wszyscy odmówimy taką czy inną modlitwę, jak nas naganiają różne anonimowe autorytety, nie znaczy, że życie w cudowny sposób zafunduje nam ochronę przed tym czy tamtym wirusem. Nie o to chodzi w życiu, by, wpadłszy w zbiorową psychozę, zaprzestać racjonalnych zachowań i zastąpić je kolejnymi akcjami. Sama się dałam ponieść chwili, ktoś mi przesłał łańcuszek o modlitwę za chorych onkologicznie i pomyślałam, że warto. Że nie zaszkodzi ludzi w takich trudnych sytuacjach wesprzeć modlitwą. Fakt, faktem, nie będę więcej przesyłała nikomu anonimowych poleceń. Nie i już. Mam Kościół, mam swoją 'izdebkę' i korzystam. A na pokaz i pod dyktando palcem nie ruszę. Idę spać, wystarczy na dzisiaj i trosk i zadań i już. Ludzie. Niech nas nie wytnie z życia kolejna fobia, napędzana przez wszystkie możliwe media. Nie zesrajmy się. Będzie dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz