wtorek, 3 marca 2020

Pani K.

To se skrobnę kilka zdań. Pogoda marcowa ale zimy  nie było. Chyba, że w Tatrach, trochę. Nawet zażyłam, jak pisałam, i zimowej zawieruchy i trwogi zgubienia drogi i radości bycia znalezionym. Ta zima to tam zima jest, żadna lipa, i potrafi namieszać w łepetynie, gdzie wschód, gdzie zachód, gdzie ziemia, gdzie przepaść. Można się nie zgubić ale można też spaść.

A na świecie zawierucha, którą sieje Pani K. Wirus zbiera swe żniwo i nasi też  się szykują.  Podobno już są pierwsze przypadki albo zaraz będą. Jakoś, niestety, niektórzy od tego umierają. 3% śmiertelności wśród zakażonych to jest liczba, która uzasadnia pewne obawy. 

I co tu czynić. Jak się chronić. Jak chronić swoich i tych, którzy od nas zależą.

Nie ma lekarstwa na tornado, lawinę, trzęsienie ziemi czy powódź. I na niektóre wirusy, co tak inteligentnie się mutują, też o lekarstwo ciężko. Wydaje się, że natura wyzwała człowieka na pojedynek, w którym on, zdany na siebie, nie wygra. Może tylko, do pewnego marginesu, ograniczyć zasięg tego czy innego żywiołu, który przewali się przez ludzką populację, przetrzebi ją i, za jakiś czas, odejdzie, zostawiając oszczędzoną resztę, z pytaniami o to, jak przetrwać i o to, po co. I po co było grabić niemiłosiernie matkę Ziemię, dla wygody czy dla mamony. 

Zatem, oblatuje nas strach. Rewidujemy poglądy, robimy zapasy. Niby nie, a owszem. Najlepszy ze światów wydaje się dziką pułapką, w której nie przewidziano opcji na inteligentne pokonanie przeszkód. Nie w tej rundzie. Nie ma dokąd uciec. Będziemy, jak inni, stawać wobec żywiołu, który nie chce dać się zatrzymać. To nie jest łatwa sytuacja.

Rewidujmy poglądy. Róbmy zapasy. Naprawdę, nie zaszkodzi. I, świadomi powagi sytuacji, żyjmy. Bo co mamy niby do roboty. Ja tam jeszcze spoglądam w niebo. I w głąb całkiem siebie, bo gdzie, jak nie tam skrywa się Ten, który, czy słońce, czy chmury, nie zawiedzie. Tylko, czy jest komu słuchać, co mówi?


Na błyszczącym Ornaku. Piknie jest.   Chyba ja.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz