Bywa, że nie znajdujemy sposobu na sytuację, której nie chcemy, nie akceptujemy, nie potrafimy znosić a musimy. Kroki, które podejmujemy prowadzą donikąd i znikąd nie widać pomocy. A jednak, jedyną alternatywą jest dalej żyć, o ile nie przytrafi się śmierć.
Życie jest okrutnym testem na poczucie sensu. Jeśli nie czynimy wysiłków, by go poszukiwać, nasza droga staje się nieukierunkowanym błądzeniem przypadkowym.To w tę, to we w tę. To tam, to z powrotem.Czas mija, a my tacy sami, naznaczeni zębem czasu a nieprzemienieni, bo zapuściliśmy w sobie chwasty. Coś, co miało rozkwitnąć wobec świata, wyschło, ustępując pola cierniom, czyniącym z nas oschłe, gorzkie, sprawiające innym ból, osty. Bo tak zdecydowaliśmy sami, wybierając życie bez stawiania sobie wymagań.
Inaczej dzieje się, gdy dostawszy określone warunki początkowe w sobie i od świata, podejmujemy pałeczkę i rozpoczynamy swój bieg. W trakcie, nasze wewnętrzne potencjały rozwijają się w kompetencje a my sami torujemy unikatową drogę, sobie i, być może, innym. Czas mija, przemieniając nas i świat wokół. Nasze życie wydaje dobre owoce dla nas samych i wobec świata. Tak zdecydowaliśmy sami, wybierając życie oparte na pokonywaniu trudności. Życzyć sobie, przyjaciołom i wrogom takiego rozwiązania.
Zdarza się jednak i tak, że żaden z powyższych opisów nie pasuje do sytuacji. Można wtedy mówić, że, albo rodzimy się w tzw czepku a życie rozkłada przed nami wygodne, czerwone dywany, niezależnie od naszego wysiłku i podejmowanych starań, albo mamy pod górę, również niezależnie od wkładu własnego. Jedną z takich możliwości jest depresja.
To jest dopiero sytuacja. Myślałam, że się tutaj z tym tematem zderzę. Gdzie tam. Odpuszczam. Idę się ratować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz