czwartek, 31 stycznia 2019

Warto było

Wszystko. Wyjść w  zimowe słońce i zachwycić się pejzażem nieba, wymalowanym niezawodnym pędzlem Mistrza. Stać mnie było wyłącznie na płaską podróbę pstryknięciem telefonu. Zero wysiłku. Tylko wyjść, zauważyć, pstryknąć.

To wszystko. Życie tak łatwe stało się. Magia na wyciągnięcie ręki. Wszelkie podróby życia i prawdy dostępne wszędzie, w szeleszczących opakowaniach. Żyjemy w prawie idealnym świecie iluzji o życiu. Jest coraz łatwiej, coraz bardziej wszystko na wyciągnięcie ręki.  Zero wysiłku, zero kreatywności, zero woli. Bezwolni konsumenci coraz lepszych ułatwień życia.

A tu proszę. Coraz więcej depresji. Coraz więcej deprawacji. Coraz głębsza ucieczka w niebyt pod pozorem jakości bytu. Jakość = komfort. Pstryk i jest. Wszystko na talerzu, na zawołanie, karmiąc naszą iluzję życia. 

Jak my, wnuki oświeconych iluzjonistów, poradzimy sobie z wielkim oszustwem, za  akces do którego,  płacimy własnym potem niewolniczej pracy i  coraz głębszym uzależnieniem od depozytariuszy mamoną. 

Olać standardy, wymuszające na nas uległość i zgodę na niegodne. Olać 'dobra' powalające nas  na kolana. Wyciąć się z tego paskudnego systemu, który czyni z nas niewolników, trzymając przy glebie naszą aspirację do wolności. Nie  reagować na rozbudzane potrzeby zmysłów, odpuścić lepszejsze wersje za wszelką cenę, bo ceną nasza własna wolność i zdolność decydowania. Niebo istnieje. Widziałam. I mimo, że żyjemy w jego odbiciu, promienie nie zatrzymują się na zewnątrz. Wchodzą głębiej, o ile nie natrafią na czarną dziurę unicestwionej duszy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz