niedziela, 19 sierpnia 2018

Się zobaczy

Mijają bezlitośnie. Jeszcze kilka dni, kiedy wprawdzie trzeba będzie  pojechac na godzinę czy dwie a mimo to zażyć  wolności, jaką dają wakacje. Potem powrót w tempo, którego, patrząc wstecz na poprzedni rok, boję się nieco. Tego zwariowanego wstawania o szóstej i powrotów przed wieczorem przez zakorkowane miasto. Więc siedzę w domku z bajki i korzystam. Niedziela jest. Poranek. 

Obok domku pracują Ukraińcy. Obsługują  zakład produkcyjny. Gdy tak się przez te ostatnie dnie wakacjowałam tutaj, ci chłopcy za płotem zasuwali. Zaczynają około szóstej rano podobno ale ja wtedy jeszcze śpię. Strasznie hałasują, tak, że zakłócają ciszę, która mogłaby dopełnić raju moich wakacji. I umilić codzienne życie Gospodarzy tego magicznego domu. Niestety, chłopcy włączają swoje ciężkie maszyny i do okrasy jakieś ostre bity niby muzyki. Oszaleć. Gdy sie poprosi o ciszej, owszem, sciszają. Wtedy słychać w zasadzie tylko te maszyny.

Ciekawe, czy oni też mają wakacje. Albo choćby zwykły urlop. Wczoraj w nocy chyba dali sobie trochę wolnego. Maszyny nie chodziły ale muzyka owszem. Można się wkurzyć jak trzeba ci bardziej ciszy po nocy niż bitów. Ale nie interweniowaliśmy. Każdy człowiek musi się wyrwać, choćby na chwilę, z amoku pracy. 

Kilka dni temu obejrzałam filmik zrobiony przez parę młodych Ukraińców. E, ja naprawde nie jestem ukrainofilem. Obejrzałam ten film, posłuchałam cieżkich maszyn obok i pomyślałam sobie, Boże, człowiek często zapomina dziękować.

Chłopcy zarobioną kasę ślą rodzinie, która bez niej nie przeżyje. Z filmiku dowiedziałam się, w jakich warunkach żyja ludzie na Ukrainie. Ile razy wiecej my możemy nabyć za swoje a ile razy oni mniej. Jak średnia pensja na Ukrainie to 4000 hrywien, czyli 4000x,14 zł=560zł, a ceny żywności są około dziesięc razy większe niż u nas, to jakie oni mają tam standardy. Młodzi Ukraińcy z filmiku dziękowali Polakom, że mogą do nas przyjeżdżać i dorabiać po to, by ich rodziny mogły jakoś dociągać do pierwszego, czy tam dziesiątego. Nie wiem, czy te wyjazdy, poza bieżącym życiem, dają szanse na jakieś perspektywy na przyszłość. 

A z drugiej strony syty zachód, wyrzucajacy żywność 'niespełniającą' wymogów unijnych. Syty, nieświadom trudu, jaki inny ponoszą, by zarobić na chleb. Syty, z podanym na talerzu wszystkim. A jednak nadal głodny, niezdolny się dzielić, skupiony na generowaniu potrzeb. A może chorych zachcianek?

Czy nie jest prawdaą że nie cenisz tego, o co nie musisz zabiegać? Czy nie jest prawdą, że cenisz to, co wypracujesz własnym trudem? Czy nie jest prawdą, że zachód się uniezdolnił do trzeźwej refleksji nad życiem i dającej motywy do rozwoju autorefleksji? Czy nie jest prawdą, że ci, którzy cieżko pracuja na chleb, zasługują na      g o d n e      życie? Czy nie jest prawdą, że  życie  zbyt syte odbiera wolę walki? Czy nie jest prawdą, że lepiej pracować niż zamieniać się w zaburzone kreatury domagające się, po ulicach zachodnich miast, legalnych możliwości uprawiania seksu z kolejną grupą żywych organizmów? 

Chłopcy z Ukrainy nie są z innej gliny niż my, bardziej syci. Też mają apetyt na życie. I cieżko pracują, by go zaspokoić. Jest w tym jakaś niesamowita godność, której nie nauczymy się na tzw. paradach równości. Życie to nie śmieć.

Trzeba wracać, pracować,  by  miało smak.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz