niedziela, 20 maja 2018

Veni Creator Spiritus


Tego roku nie brałam udziału w żadnej nowennie do Ducha Świętego ani nie za bardzo czuwałam przed Pięćdziesiątnicą, jak drewniej bywało. Po prostu, ze zmęczęnia mi się nie chciało. Odmówiwszy swoje stałe punkty modlitwy, zasypiałam przy podusi jak niemowlę przy cycusiu i tyle. I tak, przez cały tydzień. Sobota, a więc dzień przed Pięćdziesiątnicą, to był jakiś hard core. Pokłóciłam sie z każdym, kto mi się nawinął po drodze, sklęłam swoje i nie swoje życie i, przy końcówce dnia, popłakałam się. Jakie głupie. Ale mój dziwny syn Ambro, oczywiście namotał sobie, że bedzie jechał do Karmelitanek na czuwanie i ... Tak. On za bardzo nie wiedział, z kim  i za bardzo nie może chodzić bo se ze ścianki wspinaczkowej spadł. Tylko z pięciu metrów. No to ja, że zawiozę go. No to i z nami Zu. I pojechalim.

Ja taka nabuntowana ostatnio na te modlitwy spontaniczne. Nie to, żeby je szkalować czy coś, ale lata całe próbowałam i w sumie nic. Zawsze ten sam opór przed wywewnętrznianiem się. Taka jestem. Nie koniecznie. I dlatego, myśląc ponownie o modlitwach uwielbiających Boga w stylu odnowy, coś we mnie się kurczyło, że jednak nie.

Ot, Bóg. Karmel. Dominikanie. Oblaci. Jezuici. Franciszkanie. Paulini. Inni. Wiele zakonów, różnorodność powołań, wiele trendów, wiele wrażliwości - wszystko spięte jedną prawdą o miłości, wyśmianej i wyszydzonej, Boga do człowieka.

Bóg mnie pokonał ciszą. Kaplica Karmelitanek to takie w mieście ustronne miejsce, że, jak otworzysz okna, to świergot ptaków słyszysz, nie trzask i zgiełk miasta. W programie była Liturgia Godzin, Msza Święta i agapa po. 

Nie wiem. Ja takiego spokoju nigdy wczesniej nie zaznałam. Śpiewy Karmelitanek mają unikatowe brzmienie a pieśni  unikatowe teksty. Nie wznosząc rąk wysoko wysoko przeżyłam

naprawde coś pięknego, pozbawionego ładunku emocji, rozgrzewanych na uwielbieniach odnowowych. I, oczywiście, nie chodzi o licytacje.
 Duch Święty, jak wiemy, wieje jak chce i różnych ludzi porusza w różny sposób.  I w tym tkwi właśnie moja myśl. Że różnorodność to dar, który zaspakaja przeróżne wrażliwości a Bóg znajduje drogę do człowieka na nieskończenie wiele sposobów. I do mnie znalazł, w tych cichych szeptach Karmelitanek oraz rozbudowanej wyjatkowo, świątecznie, liturgii Mszy Świętej. Uwielbialiśmy Boga wyciszeni, zasłuchani i na ile potrafiliśmy, włączając się sami. Ojcowie Tomasz i Mateusz, pomogli nam, swoim skupieniem nad każdą czynnościa i wypowiadanym słowem, oderwać się od zostawionego świata i skupić na przeżywaniu obecności z Bogiem. Zewnetrznych wichrów nie było ale mój powrót w mój świat uwolniony został z rozpaczy bezradności. Gdzie to nastapiło? Nie wiem. 

Nie odrzucajmy Boga. On ma ofertę specjalną. Lepszą niż wszystko, co sami możemy nawojować albo otrzymać od świata. Oszustwo złego polega na tym, że on tę prawdę wydziera nam z serc i umysłów i chce, byśmy niebo osadzili tutaj. Nie. On nie ma w tym żadnego interesu. On bezinteresownie chce, byśmy nie spotkali Boga i nigdy nie odkryli, Kim naprawdę jest.

VENI CREATOR SPIRITUS. Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz