niedziela, 7 września 2025

Kropki

 Szczerze, nie potrafiłam dopatrzeć się związku parcia von der Leyen do podpisania umowy z krajami Mercosur a.... No właśnie, krajami Mercosur. Myślę sobie, o co takiej, dobrze ustawionej, zamontowanej w intratne, europejskie biznesy babie może chodzić jak nie o to, by swoje pieniądze jednak dalej pomnażać. Ale jak??? Co to, już nie ma z kim handlować na świecie? Wsłuchując się w próby wyjaśnienia tej zależności, natrafiałam na mało przekonywujące przełożenie tego handlu na niemiecki przemysł samochodowy. Ale to mi się nie do końca kleiło. Nie połączyłam kropek.

Niestety, żałuję, ale nie pamiętam, kto te kropki za mnie mi mentalnie połączył. Jeśli to znajdę, to wstawię link, ale na razie, będzie bez.

Gościu opowiadał o ostatnich miesiącach drugiej wojny światowej. O tym, że nie wszyscy naziści trafili pod Norymbergę i słuszna ich liczba po prostu uciekła. Zabrali ze sobą majątek zagrabiony mordowanej ludności polskiej, żydowskiej i każdej innej. Góry złota i pociągi bogactw naszej kultury wyjechały wraz z nimi do... Argentyny. Za takie bogactwo nabyto ziemię i rozkręcono interesy.

Co to jest Mercosur? Po naszemu, to Wspólny Rynek Południa. Otóż, połączywszy kropki, zadaję pytanie, czyje interesy, pod tą tajemniczą nazwą reprezentuje i na siłę, wbrew interesom większości krajów Europy, forsuje Niemka von der Leyen? Argentyny? Argentyńczyków? Paragwaju? Urugwaju? Boliwii???

No, nie, proszę Państwa. Niemcy mają w dupie Argentyńczyków, Wenezuelczyków i innych. Ale dobrze wiedzą, jak budować sieć zależności, która umożliwi ciągnąć,  na skalę globalną, korzyści dla Niemiec, na bazie biznesu założonego za kapitał zrabowany w obozach zagłady. Tego nikt nigdy nie oszacował, nikogo nie pociągnięto do odpowiedzialności, nikt się nie upomniał o ofiary ówczesnego ludobójstwa wobec tych, którzy zdołali uciec i zamontować  intratne przedsięwzięcia w krajach objętych nazwą Mercosur. 

Europa, osłabiona moralnie i wytrzebiona z rodzimej ludności, łyka wszystko i o nic nie pyta. 

No, chyba, że ktoś w końcu wstanie z kolan i, jak nasz Nawrocki, czy premier Węgier Orban, powie po prostu: NIE.

Myślę, że rodzi się nowa jakość polityki i w Polsce, i w innych państwach i na świecie. Ale trzeba mieć oczy i uszy otwarte i trzymać rękę na pulsie. I przestać bać się mówić: NIE wtedy, gdy milczeć oznacza akceptować wbrew sobie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz