sobota, 29 marca 2025

Szymonie

To ja jestem Szymonem

przykutym do pługa codzienności

od świtu po nocne dzwony


Tyram na chleb

by jeść

by mieć

by chcieć


Tak wiem

podobno chodzi po okolicy

ktoś bardzo bardzo dziwny


Nie moja sprawa

Nie mój temat

Nie te klimaty

Nie ta śpiewka


Problem

że raptem

nie mam wyboru

Ten Człowiek stanął na mojej drodze

nie pytając o moja zgodę


jak żebrak na ulicy ze swoim głodem

jak chory ze swoim białym łożem

jak bandzior słusznie w celi więzienia

i każdy, co zapomniał sumienia


Odczepcie się 

mówię wam

tak jak ja 

radzę sobie sam


Ale nie

wprzęgam się


czy chcę czy nie 

czy zmieniam się










2 komentarze:

  1. Szymon poniekąd miał łatwiej. Nikt go nie pytał o zdanie. Wzięli od pługa, postawili koło skazańca przygniecionego krzyżem i nakazali mu: nieś z Nim!
    My na ogół mamy wybór. Można spojrzeć w inną stronę, albo może da się znaleźć jakieś kojące uzasadnienie że nie warto a nawet nie należy (ten łachmaniaż to żaden Jezus, sam sobie zasłużył, a może oszust, ukryty złoczyńca albo wszystko naraz).
    Ja nie mam kwalifikacji ani możliwości. Mój brat (siostra) ma bliżej a ponadto bardziej powinien niż ja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak. Ten drugi powinien bardziej niż ja. On, ten drugi, też tak ma. Dlatego tak często jesteśmy wszyscy w czarnej dziurze. I dlatego, sponiewierany Jezus staje nam na drodze by nas jednak jakoś nakłonić do ruszenia własnej d. a nie oglądania się za się. zBo On po prostu wie, że niewiele już do nas przemawia.

    OdpowiedzUsuń