Obowiązkowy po powrocie napad szału.
Tak od razu. Nie że pomału.
Zwierzęta są. Sierść i odór,
gdy nie wycierasz blatów i podłóg.
Jakim cudem to tak szybko porasta.
I basta.
.
I dym spod bramy typa z papierosem.
I parkujący przy oknie, z wymierzonym w nie swądem.
Sam odgłos włączonego silnika włącza we mnie schizofrenika.
Tak, to brzmi, jak z 'Dnia świra'.
Miasto to dziki wymysł
dla dzikich.
Już tak nie chcę.
Przytulna dziupla stała się więzieniem.
I byłoby okej
gdyby nie dzicy bliźni,
bez ogłady krztyny,
coraz bardziej nadzy barbarzyńcy,
z wyboru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz