Prawda. Nie ma co się skupiać na ponurej świadomości perfidnego zła, które zatruwa umysły i serca ludzi współczesnego świata. Świata, który dotąd kojarzę z domem.
Ale jest i druga prawda. Ignorowanie tego zła, udawanie, że nie istnieje, to postawa cichego sprzymierzeńca, który, brakiem reakcji, daje przyzwolenie na jego ekspansję.
Jesteśmy świadkami dramatycznego starcia dwóch systemów antropologicznych. Z jednej strony jest chrześcijaństwo, sprowadzane z wielkim medialnym zacięciem na margines, stawiające w centrum ludzkiego życia Boga. Z drugiej strony wyłania się współczesna wersja bałwochwalstwa, która przecząc idei człowieczeństwa wynikającego z przekazu Biblii, proponuje byt człekopodobny o nieokreślonej płci i rozległych preferencjach seksualnych. I ta druga opcja agresywnie wbija się w świadomość współczesnych ludzi wszelkimi kanałami, głownie medialnymi, by ich przekonać o tym, że 'stary' świat się skończył i czas na 'nowy'.
Jeśli przypadkiem tej opcji nie sprzyjasz, stajesz sią wrogiem publicznym, lecisz z roboty a zarzuty ci stawiane, to wszelkie możliwe wariacje manipulacji i oczerniania. Nie ma jak się przed tym bronić, jak przed gównem wylanym z okna wysokiego piętra na ulicę. Po prostu zanieczyszcza wszystko, na co natrafi. Czuć odór i czuć lepki bród. Można to częściowo sprać ale nie wszystko. Część wnika głęboko w infrastrukturę i jest. A, że jest, powoduje skutki. Część ludzi się przyzwyczaja i zaczyna traktować to jak naturalny element rzeczywistości. Dobrze opłaceni ludzie dostają duże pieniądze, by to przekonanie utwierdzać. 'Pożyteczni' acz niebezpieczni idioci potwierdzają konieczność wszelkich zmian, by możliwy był 'dalszy postęp'. Normy wypracowane dotąd przez ludzkość stają się balastem a oporne jednostki doznają 'słusznych' represji. Literatura piękna opisuje to zjawisko obficie ale co z tego. Historia robi to samo, bazując na f a k t a c h ale co z tego???
Ślepi nie widzą, głusi nie słyszą, pomimo, że maja oczy i uszy. Mówią, że możliwa jest pokojowa ko-egzystencja tych dwóch koncepcji i nie szczędzą wysiłków, by wszelkimi metodami kompromitować 'stare' i promować 'nowe'. Są w tym bardzo zajadli, pomysłowi i nieprzejednani. Jednocześnie krzyczą o tolerancji, wolności i jedności wokół wspólnego stołu.
Tutaj nie ma zgody. Tu jest brutalna wojna o dom. O ciebie, o mnie, o naszych bliskich. O nasze dzieci i wnuki. Chcą nam przestroić mózgi i zmusić do akceptacji nieprawości i nieprawdy.
Kto za tym stoi?
Ja wiem. Ale nie powiem. Sami zobaczycie. I nie będzie za późno. Chociaż, dla niektórych, owszem.





