Tak. Żyję w pędzie.
Spieszę się wszędzie.
Czas mija chwila za chwilą.
Jest dzisiaj i zaraz rok minął.
I tak se pędząc w swoim bezlitosnym pędzie
natrafiam na hałdę pod stopą.
Lecę.
I wiecie,
ludzie, stop.
Chyba miałam szczęście.
Ile tam ludzi czekało do przyjęcia.
I mam czas.
Posprzątać hałdę.
Przewietrzyć szafę.
Zobaczyć, ile w niej zbędnych łachów
i ile takich poza nią.
Fajnie.
Wszystkiego mniej.
Złogów, nawyków, zmartwień.
Lećcie hałdy w przestrzenie
jak najdalej ode mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz