niedziela, 23 lipca 2023

Parówa i pół.

 Czasem trza i, ogólnie zdrowemu, do szpitala. Bo, na przykład wyszła przepuklina i tak się na wierzch co rusz wypina. Za cholerę nie wiem, co to jest i zdefiniuję to jako swoje szczęście.

Szwagrowski mój jednak ją nabył i, jak wiedzą, co  ją też nabyli, ostro z nią se potańczył. Zabieg mu zlecili na początek miesiąca aż tu raptem, pan doktor ot, tak se odwołał. No i szlus. Urlop przenoś, szefa proś i takie tam inne bzdety, bo kto jak kto, ale to pan doktor jest tutaj święty.

Nadszedł upragniony czas operacji. Na szczęście ponownie nie odesłali. Pacjenta przyjęto i zoperowano. Tam wiadomo, jak człowieka pokroją, potem się jakie płyny sączą. Trza czekać, by przestały, bo człek nie jest do wypisu cały. A tu masz. Płyny lecą a go trzymać dalej nie chcą. Pokrojony, odwieziony, co będzie zajmował szpitalne salony.

Wiecie jak, to jest. Zmilczę, jak to się stało, ale Szwagrowskiemu należne przeleżenie jakoś jednak przysługiwało.

System opieki zdrowotnej.  Zanim zarobisz na siebie, twoje zarobki ktoś potnie. Część dostaniesz, by żyć a część na złą godzinę choroby. Ale nie myśl naiwny człowieku, że jak już oddasz systemowi swe zdrowie, ktoś będzie wielce cię standardami światowymi traktował. Na twoje łoże czeka już następny i kto  z twoim płynem wielce się będzie patyczkował.

W międzyczasie na stosie na kuchni czy gdzie, leżą dla chorych parówy. Jest i pani, która je kroi na połówy. Dostaniesz jedną parówę i pół bo ci system wyliczył i szlus. Nie jedną i nie dwie tylko dokładnie jedną i pół, o ile pani dokładnie tnie. Potem je przekłada w talerze a kto nie wierzy, niech patrzy. 

Ja wierzę.

Więc zanim zachorujesz na szpitalne leczenie, przemyśl człecze, czy pasuje ci takie parówy dzielenie. Ye.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz