środa, 26 października 2022

 Jest  północ. Dzień minął, jak zjawa złośliwa nie dając szansy na myśl. Że był w nim sens. Albo nie. 

Ludzie przewinęli się. Pokąsali a ja ich. 

Nie najedliśmy się. 

Dalej każdy w pustej sali. 

Wyro zaslane. Zasłane. 

Nie, jak w kawale. 

Wypiłam grzańca i zamarłam.

Ni zgrzałam się ni zlodowaciałam.

Dziwne. 

 I DOBRZE. 


Teraz tylko nie dać się bobrom.

Paskudnym stworom. 

Uciec im.

Podczepić się w locie Aniołom. 

O tak. 

Tak spłonąć. 

Tylko ci ludzi pokąsani.

Czy odkąsają się sami.

Bo jeśli nie

 nie umrzesz tak se. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz