Las.
Miejsce, bez którego dziczeje świat.
Dzikie chwasty, poszycie, drzewa.
Zwierz wyrwany z dzikiego zamyślenia.
Świergot w gałęziach.
Ja
człowiek wyrywam się z murów swojego więzienia
by spocząć dać oczom.
Odbijam w zielenią pokrytą wciąż ścieżkę.
Październik. Jesień.
W dzikość nam trzeba, by od dzikości uciec.
Od miast nagich prawd co przy prawdzie nie stały.
Od zła w dzikich oczach i ciężkich słowach.
Od świętych drani i nieświętych kamieni.
Od siebie.
Od wszystkich.
Dzikich.
By wrócić innym
lub
nie wrócić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz