wtorek, 23 marca 2021

Kotek młotek

 Może nie jestem wielkim optymistą ale też daleko mi do ponurego pesymizmu. Jednak ostatnimi czasy, dopada mnie ostre przygnębienie.

O pracy pisałam już. Za długo, za ciężko i niewydolnie. System nie stworzył warunków adekwatnych do sytuacji i czynnik ludzki, m. in., ja, musi nadrabiać własnym kosztem. Nie dość, że praca pochłania więcej czasu niż wcześniej, to często trzeba używać własnego sprzętu czy internetu. No tak to w praktyce wygląda. Niby system ma wszystko zapewnić ale nie zapewnia. Nie wspomnę o uczniach, którzy nie koniecznie mają w domu warunki, by przez wszystkie lekcje siedzieć przed kompem. Dzisiaj przyczepiłam się do ucznia, że gra, bo tak mi się zdało. Ano wyszło inaczej, że  musiał ogarniać młodszą siostrę a równocześnie brać udział w lekcji. W domach toczy się życie i toczy się nauka i bywa trudno to pogodzić.

Poza tym, co dobrego może wyniknąć z siedzenia przez wiele godzin przed kompem. Ja po kilku lekcjach mam tak zrytą banię, że zawsze potrzebuję dłuższego resetu, zanim zacznę sensownie komunikować się z ludźmi z naokolnego realu. Ta sytuacja to totalny przypał. Z każdej strony.

I tak se właśnie siadłam, do bloga, po całym, długim dniu ślęczenia przy lekcjach i potem sprzątaniu. I co? To co zawsze. Charakterystyczny chrobot za oknem. O, nie. Nie posiedzisz. Za oknem Gruby oczekuje na wpuszczenie, bo się właśnie był nahasał po okolicy. Jego szczęście, że se jednak poszedł bo by i tak nie wszedł.

Co do pesymizmu. Otóż okolica, jaka jest, każdy wie. Ołbin we Wrocławiu nie należy ani do najpiękniejszych ani do  najbezpieczniejszych. O, właśnie. Już ktoś mi puka w okno, bo Gruby siedzi na parapecie. Wyszedł chwilę temu i już mu się sprzykrzyło, więc litościwi przechodnie będą ci walić w okno, bo biedny kotek chce wejść. Kotek wejdzie i zaraz będzie znowu kwękał, by wyjść ale litościwi ludzie nie pozwolą mu posiedzieć na parapecie, bo biedny kotek będzie chciał wejść. Czy to wyobraźni brakuje czy czego, ja nie wiem. Odpieprzcie się. Otworzę jak skończę a kotek poczeka. 

Chciałam pisać o sprawach poważniejszych niż kotek wnerwiający  wchodzić i wychodzić lubiący, ale niech tam. Następnym razem.

Może nie jestem wielkim optymistą ale coraz częściej bronię się przed narastającym poczuciem osaczenia jakąś burą powłoką przygnębienia. Ku czemu to wszystko zmierza???

O, Bambaryła. Bambaryła. Ratunku.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz