czwartek, 1 października 2020

Wizyta

 Udało się. Telefonicznie, aczkolwiek wymagało to uporu i wytrwałości. Mam tylko mieć dowód, oczywiście, osobisty, bo siadł system odpowiedzialny za potwierdzanie ubezpieczenia... Aaaa... Kotki dwa. Dobra. Jestem. Podpisałam bumagę, że przynależę do szczęśliwie objętych opieką zdrowotną. Czekam. Lekarz wyszedł do innych obowiązków i robi się kolejka, w której jestem... pierwsza. Co za kupa szczęścia. A lekarza nie ma. 

Postanowiłam jednak być dzisiaj wytrwała i nie używać ani na system ani na ludzi żadnych złych słów. Aniolowie są ze mną. Wszędzie tu siedzą. Czekamy.

Nic nie zepsuje porannej,  bezpośpiesznej kawki z Vincentem. Jeszcze kilka łyków czeka na mnie, jak wrócę od lekarza. Potem nadrobię swoje standardowe zaległości i do poniedziałku wyprowadzę się na czysto. Życie potrafi czasem zarzucić swoją  siermiężną siermiężność i się do chorego człowieka  w końcu uśmiechnąć 🙃



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz