piątek, 1 maja 2020

Niepojete

Jacy zajęci wszyscy jesteśmy. Milion zajęć, aktywności, zauważonych i nie zauważonych wejść, komentów, wpisów. Całe godziny ślęczenia nad inspirującą prawdą, jak paskudna jest aktualnie ziemia. Tak. Jest tak. Jest paskudna. Ludzie są dla siebie niestrawni, niezdolni do postępowania wg prostych reguł Dekalogu. Czynią drugiemu, co sobie niemiłe. Są w tym mistrzami. I są nieszczęśliwi. Bo jakby byli szczęśliwi, wiedzieliby, co to wdzięczność. I że ona popłaca. A tak, wszystko złe a my sami, rozbitkowie, na bezkresnym oceanie nieprzyjaznego nam świata. Trzepiemy płetwami po powierzchni, niezdolni poczuć, czy nawet, przeczuć, głębi - możliwości, które kryje i zagrożeń, które ma. I tak się bujamy w koło a ci inni źli, obok. Bardzo zajęte, niekreatywne, nie posuwające niczego i nikogo do przodu, życie. Bo, żeby wyrwać się z tego wiru, należałoby uruchomić wysiłek zgodny z naturą rzeczy. Tak, jak to Twórca wpasował w naturę. Ale, ponieważ cenimy własne rewelacje bardziej niż poszukiwanie prawdy, jest jak jest. Aż tak źle.

Są jednak wyjątki, które przełamują wir status quo i wyrywają do przodu. Gdyby nie oni, Jezu. Gdyby nie oni. Uczynić z dnia, który mam, coś więcej niż 'mi się należy'. Zostawić strefę komfortu i, jak Ona, powiedzieć: OK, ja pójdę ale Ty prowadź. Z tej decyzji, bezkresny ocean ludzkiej bezmyślności i konformizmu staje się morzem możliwości. I to działa. Mama Tina. Historia oparta na życiu prawdziwej postaci, która z niczego uczyniła coś, bo wiedziała, że da się i dała się poprowadzić. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz