To pusto i głucho, gdzie może, jest. Psa wyprowadziłam na pobliski skwer. Pustki. Ni dzieci na placu zabaw, ni dorosłych ni psów. Ot, czasem, jeden człowiek z psem, bo przecież z psem to trzeba wyjść. Podobno w Belgii wypożyczają psy za pieniądze, żeby wychodzić...
Jak to przetrzymać, ten morowy czas. Ten niepokój i strach. Szósta ofiara dzisiaj, młoda kobieta. Ile gdzie indziej, słów brak.
Kiedy to będę ja. W jakiej sytuacji ten niszczący mikrob białka w mój organizm wniknie, by puścić w ruch swoją perfidną machinę. Nie wiem. Nikt tego nie wie. Ale warto jednak chronić innych i siebie. Przysiąść, jak możesz, zwolnić i nie latać po ludziach.
Ekspedientki w sklepie i ekspedienci. Panie i panowie w aptece. Lekarze, pielęgniarki, salowe. Idą do miejsc pracy i robią swoje. W tym, co im zakład pracy da. Maseczka, brak maseczki. Rękawice, ochronna odzież. Mają nie mają, idą, codziennie, pracują i już.
A my skminiamy, komunię na rękę czy do ust.
Abraham, taszczący syna na zabicie. Ten to miał rozkminę. Dzisiaj, za taszczenie syna na ołtarz do zabicia, lincz. Bóg, tak na serio, znikł. On i Jego prawo zamilkło. Liczy się ludzka kondycja pozbawiona wiary. Bo jakby była wiara, góry by ruszyły i nas wszystkich okryły. A tak, to, sami, niby z wiarą a bez wiary, tułamy się niepewnie po tym jakże innym od kilku miesięcy świecie.
Więc pozwólcie nam przyjmować Jego Ciało, tak, jakby nic się złego nie stało - bo jak w Ciele Boga ukrytym w chlebie może kryć się cierń lęku i trwoga. Niech ta przestrzeń ludzkiego sumienia pozostanie wolna - bo gdzie, jak nie w niej rodzi się to, czego zabić nikt nie zdoła.
Nie pierzchajmy po kątach. Czyż nie jest jakość chwili pieczęcią wieczności?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz