niedziela, 10 listopada 2019

Niedziela nie dzieje się

To dzisiaj totalny zastój. Utknęliśmy w czterech ścianach kwatery z niekończącym się deszczem za oknem w tle. O, koniki pasą się i chyba takim nie jest tu źle. Nie to, co tym, co posługują leniwym turystom...



To co robić jak nie oddać się w końcu zasłużonemu odpoczynkowi w zaciszu ciepłego wyrka i, po prostu, wywalić się na wszelkie problemy świata, które powrócą bardzo szybko,  bo szybko minie ta niemrawa, spokojna, błogosławiona nie-dzianiem się niedziela.

Jutro w planie Granaty. To ja research zrobiłam i drżę. Jedno tam przejście nad przepaścią jest a łańcuchy po Świnicy mi nie straszne. Ale ten jeden krok nad przepaścią, to, kurka, skurkowaniec jest. Może się to cudem odwlecze i ominie mnie... I przepaść i satysfakcja, że dało się przejść. Ale zostawiam decyzję doświadczonym bardziej ode mnie i Niebu. A o szóstej rano trzeba by w pionie już być i ruszać się żwawo po porannej bardzo kawie.  Czy to wszystkim obecnym zapasi to wątpić śmię. 

Strach, nieodłączny towarzysz życia. Po co taki nam wszystkim przytrafił się jak nie po to, by zmóc go, zdusić i pełną pierchą odepchnąć go i odetchnąć... I więcej  nie bać  się. 

O czym jutro pamiętać chcę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz