Blade płomienie w wysokich murach
sufity nikną w mroku
Tłum zewsząd zamilkł
Ołtarz zapłonął
I wszystko wokół
Wtedy nadzieja, najgłupsza z matek
Z wolna podpełza ku sercu
Może zło zimne w złotych szelestach
Nie zniszczy duszy w człowieku
Matka, jak zwykle, milcząco patrzy
w niebo spokojne
Ślad został skrzydła
Na nieboskłonie
A Dziecię rośnie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz