wtorek, 4 grudnia 2018

Czy światło czy mrok

I zaczął się Adwent. Gwiazd rzeczywiście nie brakuje. Zewsząd sypią się obficie przeróżne 'niebiańskie' obietnice. A ponieważ wszyscy z różnym skutkiem szukamy szczęścia, stajemy się łatwym łupem oszustów. Oszustów przebranych za gwiazdy.

Nie ma, oczywiście, nic nagannego w szukaniu szczęścia. Trywiałem jest stwierdzenie, że szczęście jest nam potrzebne... do szczęścia. Że chcemy żyć z poczuciem sensu i pewnością, że podążamy w dobrym kierunku.

Problem polega na tym, że pogasły światła i straciliśmy pewność, czy podążamy tam, dokąd chcemy czy zupełnie przeciwnie. Liczne 'gwiazdy' świecące na firmamencie nowoczesnej rzeczywistości, na tysiące sposobów utwierdzają nas w błędnym przekonaniu, że dobro nie istnieje a jeśli już, to zło jest dobrem inaczej. I że prawda jest względna a kłamstwo ma swoje zalety... I oto mamy bałamutną alternatywę dla świata wartości, porządkującego świat, w którym dotąd ludzkość żyła. Stare, mroczne, niemodne, niepostępowe, nietolerancyjne, katolickie w sumie, jak się przyjrzeć, wczoraj, skończyło się. Trzeba ustąpić miejsca piewcom nowej prawdy, że stare prawdy zardzewiały i rozsypały się w proch. A ci, którzy im nadal wierzą, są ślepi i wymagają 'oświecenia' i powinni być poddani praniu mózgu. Jeśli się z powodzeniem poddadzą procesowi adaptacji, nowe, szczęśliwe społeczeństwo wydzieli dla nich odpowiednią klatkę, w której, pozbawieni własnych władzy umysłowych, będą wtórować szczęśliwemu procesowi samozagłady homo sapiens. Bo kwestią czasu jest doprowadzenie na skalę globalną procesu odczłowieczenia człowieka i uczynienia z niego bezwolnego, posłusznego narzędzia, realizującego cele nie swoje a ukrytych, możnych gremiów zarządzanych przez nowoczesnego boga. A właściwie, starodawnego węża, który nie uczynił człowieka na podobienstwo Boga ale odebrał mu światło, by, oderwawszy jego duszę od źródła, zgubić ją. W pogoni za pozorem szczęścia idziemy w to  i ciągniemy za sobą  tych, którzy nam ufają. Dusza? Może jeszcze nieśmiertelna?

Nie ma żadnej duszy. Jest tu i teraz i wszystko dozwolone. Co potem? Jakie potem.

Mogło by być Boże Narodzenie ale będzie gwiazdka, zakupy, światełka i christmas songs.

A On, cichy Syn Boży, zamiast walnąć potężną pięchą, narodzi się z Kobiety i pòjdzie ciemną drogą. I tak, jak 2000 lat temu, jedni nie zauważą, inni odbiorą Mu status istnienia a jeszcze inni zechcą zabić. Nic nikomu złego nie zrobił, przeciwnie, ale ... 

Zawsze, kiedy zwycięża we mnie zło, zmuszam Go, by zrobił kolejny krok. A On, owszem. Coraz bliżej Golgoty.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz