niedziela, 3 czerwca 2018

Jeśli

Bo jeśli myślę, że dotrwam do  wieczora, to mogę nie zdążyć załapać, że to mi się po prostu nie przytrafi. Mogę nie dożyć kolejnego dnia. Nie tak, jak ci, którzy dożywają starości. Starość jest darem. Trudnym i niezrozumiałym przez większość z nas. Kojarzy się z wycofaniem, odsunięciem na bok, zbędnością, chorobą. Nie specjalnie znam ludzi, którzy byliby w stanie cieszyć się ze starości lub z utęsknieniem jej wyglądali. Raczej ujmujemy sobie lat, raczej nie cieszy nas pierwszy siwy włos na skroni czy pierwsze objawy tej czy innej choroby. Chcemy być zdrowi, silni i młodzi. Farbujemy włosy, kupujemy eliksiry młodości i cudowne balsamy. A tu siwol odrasta i to w towarzystwie. Zmarszczki na chwilę znikają ale faktycznie na chwilę. Zegar tyka  a na horyzoncie ponure widmo starości. Wcześniej czy później. Po co ją Pan Bóg wymyślił???

Że ona darem jest, napisałam. I czy ja czasem nie okłamuję samej siebie i każdego, kto czyta tekst ten. 

Podobnie jest ze śmiercią.  Można co najwyżej, z wielkim trudem, się z nią  ułożyć. Pogodzić się, że  przyjdzie i nie omieszka  mnie ominąć. Trudno jej wyczekiwać, podobnie, jak starości. Po co nam Pan Bóg to zafundował? Czy to nie jest raczej jakiś błąd w sztuce? Pomyłka? Może jednak da się ominąć i jedno i drugie i żyć wiecznie pięknym i młodym i zdrowym na tym 'najcudowniejszym' ze światów.

Otóż, niestety, nie. I wiekszość z nas dożywa starości a po niej umiera. Albo wcześniej. Przedwcześnie. I o tym chciałam dzisiaj, że ta starość to może być ciekawa sytuacja. Jak masz z górki,  jak ja ale nie czujesz się ani chory ani stary, albo jak masz jeszcze pod górkę, statystycznie, impet życia odsuwa perspektywę starości na później. Specjalnie nie myśli się o niej, dopóki człowieka nie dorwie a i wtenczas szukamy iluzji bardziej niż zgody na trudną rzeczywistość. Dlaczego ta starość tak nas przeraża, że nie potrafimy stanąć z nią oko w oko?

I ja wcale nie wymyślę panaceum.

Zajmę się życiem. Ucieszę się z niedzieli. Że jest. Że jest ciepło. Z ludzi, których Bóg mi dał. Że są. Rozejrzę sie szerzej. Może jeszcze kogoś zauważę. Może odstawię lustro na bok, by nie skupiało nieustannie mnie na mnie. Już taka piękna, jak 30 lat temu, nie będę. Nie w ten deseń. Odpuszczę dylemat głebokości dekoltu i długości kiecki. To wszystko nie ma znaczenia. Temat zastępczy. Nie. Lustra nie usunę zupełnie i czasem do niego zajrzę. Farbę do włosów wykorzystam. Wykorzystam wszystko, co otwiera się przede mną każdego dnia, by życie swoje i innych czynić lepszym. A czasami,  by się dało ze mną wytrzymać. By było można na mnie liczyć i bym za wszystko nie wystawiała rachunków. Tyle dałam i tyle dostałam.

Dostałam życie, które trwa. Nie wiem, ile go jeszcze mam ale spróbuję nie zmarnować ani dnia. Starość? Wszystko marność i starość marność a puls życia całkiem, całkiem nie tam.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz