poniedziałek, 5 marca 2018

Tak jest

Otóż, tak jest. Zarejestrowałam się. To było naprawdę wydarzenie. Jakżem zajechała do przychodni na siódmą rano, to kolejka czekała nie na zewnątrz przychodni, jak drewniej bywało, tylko       w e w n ą t r z. Niewiarygodne. To się grzecznie ustawiłam w kolejce za młodym, przystojnym, przeziębionym  panem i odczekałam swoje. Po mnie, jak i przede mną, przybyło moc naroda. Mizerne, harlejące, o kulach i o własnych nogach. Głupio tak nie ustąpić krzesła pani z kulą ale nikt poza mną na to nie wpadł. Nie, żebym się chwaliła, bo czym, ale co z wami ludzie. Że Kula bliźnią z kulą zrozumie??? Równo, a właściwie z kilkunastominutowym opóźnieniem, panie zaczęły rejestrować. Kolejka  ustawiła się przy kontuarach i mysz, psze państwa, nie prześlizgłaby się przez ten zwarty kordon pacjentów. Nikt. Z kulą, nie z kulą, starszy, młodszy. Każdy swego miejsca pilnował jak ognia. I ja. A jak.

Potem...Po prostu buła z masłem. Byłam ostatnia do załapania na wizytę. Perfidnie, zapytałam na odchodnym, czy rejestrują telefonicznie... O ludzka naiwności. - Sama pani widzi - odpowiedziała naprawdę miła pani z recepcji. Oczywiście, sama widziałam i nie radzę rejestrować się telefonicznie. Niedoczekanie.

A ja postanowiłam odchorować swoje. Wziąć zwolnienie na ile doktor da i po prostu leżeć bykiem, krową, cielakiem,  czymkolwiek. Jeszcze muszę bardzo choro wyglądać, żeby doktor nie pomyślał, że symulantka ze mnie i leń do roboty...

I się, owszem, cieszę, że mogę na zwolnieniu dostawać wynagrodzenie bo w 'tymkraju' ludzi za nic mają i wielu rodaków normalnie, jak zachoruje, to NIC. Nie robisz, nie płacimy. Chcesz jeść albo kupić leki??? Radź se, zasmarkańcu. Na szczęście, te tzw stawki minimalne PiS podniósł do jakichś w miarę realnych kwot i wiem z autopsji, że to się rzeczywiście przełożyło lekko na jakość życia. Lekko. Jak masz umowę o pracę, to milcz. Nie wiesz, że nie wszyscy mają prawa pracownicze i to się dzieje tu i teraz a nie sto lat temu w Anglii. Sto pięćdziesiąt.

O ile mi wiadomo, zima odpuściła. To dobry znak dla mnie. Tak jest. Posprzątam chałupę, hydraulik zamówiony. Nie jest źle. Może sterta z łazienki w końcu zacznie stopniowo topnieć. Oby pan się sprawił i zostawił mnie w pogodnym nastroju. Jak masz dobrą pralkę, milcz. Nie rozumiesz, co to znaczy wyciek ze ściany i tysiąc prób własnym asumptem. NIC z tego. Trzeba fachowca i trzeba zabulić. Pozostaje mi życzyć sobie pana o wysokich kompetencjach i nie aż tak zapierającym dech w piersiach cenniku...

Przybywaj hydrauliku. Tak jest.

O szczęśliwości szczęśliwych. Żyć.



I znowu, po edycji nierówno. Trudno.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz