sobota, 10 marca 2018

O pusto

I zeszło. Tydzień około wyra. To w nim, to koło niego, to do niego, to z niego.  Nie pytajcie o prace pisemne i sprawdziany. Leżą i czekają sądnego dnia. Tak, jak ja, jeszcze bez sił ale i bez opcji  na dłuższą 'labę'. Jakoś trzeba zarobić na ludzi i na koty i na psa.

Zima odeszła i chyba na dobre. Słyszę, że jest, czy ma być, 15 stopni. I super. I jasno, gdy jedziesz rano. Wszystko idzie ku dobremu. Jasne.

Tylko pusto. Czerwona, plastikowa miseczka stoi od rana pusta. I ta druga, na podłodze, też. Zwierzęta nie mają co jeść a ludzie śpią i mają to gdzieś.


O, nie. Kołdra idzie w górę a z kołdrą jakieś wióry. Czasu trochę mija i proszę, oto pełna miska  i jedna i druga a i pies,  dostawszy swoją szansę narobić nie na progu, merda lekko ogonem.  I kuwetą nie wali i zakupy na stole.  Niepojęte. Wystarczyło potrząsnąć kołdrą.  Ostro to ostro ale bez zbędnych słów.

Bo słowo, bez wiórów z kołdry  latającej nad sufitem, waży tyle co nic a z kołdrą i owszem, sporo. Wystarczająco.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz