sobota, 23 sierpnia 2025

Pierze

 Nie znika z tapety mojego procesora wewnętrznego pewne zjawisko, którego masowo doświadczamy. Pokażę je na przykładzie oszczerstwa, które wyprodukowano na zlecenia Tuska pod adresem Nawrockiego. Tusk znalazł jakąś  pałę z kryminalną, pedofilską przeszłością i, opierając się o doniesienia swojego 'autorytetu' (tak też go nazwał publicznie) sformułował oskarżenie, że Karol Nawrocki był sutenerem.

Niby tylko taki jakiś wszawy syf ale przyjrzyjmy się głębiej. Karol Nawrocki nie był sutenerem. Jako młody chłopak, musiał pracować, by móc studiować. Wspierał swoją mamę, siostrę a potem narzeczoną z synem. Tyrał jako ochroniarz, uczył się, robił karierę naukową i uprawiał sport. Dużo sportu. Żył dynamicznym życiem chłopaka z blokowisk, który miał aspiracje i ciężko pracował, by je realizować.Nic nie dostał. Wszystko wypracował sam.

Potem, wszyscy wiemy, Kaczyński go wystawił jako kandydata obywatelskiego i Karol Nawrocki, ówcześnie prezes IPN-u, to podjął. A ponieważ wszystko, co robił dotąd, robił z ogromnym zaangażowaniem i poświęceniem, tej misji również nie zlekceważył. Ciężko pracował z całą rodziną przez wiele miesięcy, by dać się poznać i by nas przekonać. Grał fair, nikogo nie kopał, nikogo nie znieważał. Mówił o swoim programie.  Z czasem wyrósł na realne zagrożenie ułożonego już układu z Trzaskowskim, który miał podpisywać wszystkie ustawy Tuska. No a tu jakiś fajter wyskoczył z konopii i ... stał się realnym zagrożeniem dla tego układu. 

Trzeba było go zdyskredytować. Zniszczyć. Tusk posłużył się strasznym narzędziem. Spreparowano tezę, że Karol Nawrocki był właśnie sutenerem a nawet przestępcą. Wielkie rzeczy. Było, minęło, Nawrocki przebaczył. 

No, ale popatrzmy, co dalej się działo i nadal dzieje z samym zniesławieniem. To kłamstwo żyje swoim medialnym życiem. Jak pierze z rozerwanej poduszki, puszczone na wiatr. Nie wróci na swoje miejsce i zanieczyści świat. Zawiedzeni zwolennicy Trzaskowskiego nadal go używają w swoich wypowiedziach, argumentując, że to wstyd i hańba, że sutener jest prezydentem Polski. Możliwe, że w to wierzą. Widziałam wiele takich wpisów. Nie wiem, co czuje Nawrocki. Pozwał autorów, niemiecki Onet i sprawa w toku. Ale co czuje jego rodzina? Jego żona? Jego synowie i córka? Nie da się tego nie zauważać. Tuskowe, kłamliwe zniesławienie dewastuje również ludzi wokół sporów o godność urzędu prezydenta. Gdy sama czytam, że ktoś nazywa Nawrockiego sutenerem, co jest czystym kłamstwem wyciągniętym z nienawistnego serca mściwego człowieka, czuję gniew. Ta emocja dzieli społeczeństwo i na nowo wznieca konflikty.

Nie udało się zniszczyć Karola Nawrockiego ale udało się pogłębić rozłam między Polakami.

To jedno się Tuskowi udało. 

Lata lecą. Przyjdzie godzina prawdy. I te wielkie pieniądze ukradzione Polakom nie pomogą. Będziesz Tusk sam, z historią swojego życia, z której zdasz sprawę. Obyś się wcześniej opamiętał i to jest najlepsze życzenie, jakie możesz dostać.



Na foci piękna Italia.




Wróciłam

 Tak. Wróciłam do Polski i chyba, po prawie miesiącu, do zdrowia. W dzień własnych urodzin oberwałam ostrą infekcję, którą nadkaziłam w długiej jeździe z klimą i do dzisiaj żyłam na pół gwizdka. Ale wszystko dobre się kończy i złe też. Nie?

W ojczyźnie wrze. Karola jednak zaprzysiężono a złe zamiary koszmary ekipy Tuska spełzły na niczym. Dziesięć i pół miliona Polaków przeżywało horror bezsennych nocy, w sytuacji strachu wywoływanego uporczywie przez Tuska,  jego 'autorytety' jak pedofil Murański z Warszawy, byłego prokuratora generalnego Bodnara i posła Giertycha. Co ta ekipa wyprawiała celem osiągnięcia zamachu stanu to nadaje się na doktorat a może i habilitację. Sama bym się podjęła bo dobrze wszystko pamiętam. Hejt leciał jak burza a organa sprawiedliwości milczały. No ja nie wiem, jak w państwie prawa to możliwe. Kampania Trzaskowskiego miała nielegalne finansowanie i co ? Nic. Wielka kupa. Nic się nie stało. Ale, że Nawrocki to sutener??? Bo tak Murański pedofil powiedział i potem net huczał, że Kaczyński wystawił sutenera??? No jak tak??? Kur. Nie ma na to żadnych dowodów ale poszło. Na szczęście nie bezkarnie, bo prezydent Nawrocki, przebaczywszy swoim złoczyńcom  w mowie po zaprzysiężeniu w parlamencie nic nie mówił, że nie będzie skutków prawnych. No i są. I niemiecki Onet łasi się o ugodę. No, nie koniecznie. Może trochę więcej etyki dziennikarskiej a mniej sprzedajności i materiałów pod tezę??? To nie jest dziennikarstwo, to szlam.

I tak, jak cieszymy się my, Polacy, którzy postawili na zmianę jakości zarządzania Polską, tak ta druga, trochę mniejsza połowa nie to, że płacze, ale, niestety, wyje. Uczestniczę, z racji temperamentu, w różnych dyskusjach w necie. To, co mnie ostro uderza, to jedna cecha, która niszczy Polaków po obu stronach barykady. Bo, że ta barykada jest, to, po prostu, fakt, uporczywie umacniany przez ekipę władzy. Ludzie o diametralnie różnych poglądach nie potrafią ze sobą rozmawiać. Cechuje to dwie strony. I to jest naprawdę nasz dramat. Dzisiaj jakiś młody człowiek zwyzywał mnie wulgarnie, bo się opowiedziałam za Nawrockim, że nazywanie go sutenerem to straszna potwarz, za którą jej autorzy odpowiedzą w sądzie. Przerwałam tę rozmowę bo emocje wyeliminowały myślenie i poczucie przyzwoitości. Myślimy, że w necie jesteśmy bezkarni. Ano, nie. Nie jesteśmy i warto to sobie wpisać w regulamin zabierania głosu publicznie.

Na koniec powiem, dlaczego konsekwentnie ufam Nawrockiemu.

Mówi jasno. Wymienia punkty z kampanii i odhacza: dzisiaj biorę się za to. Jutro za to. Stawiam weto, bo to wam, Polacy, a więc, gospodarze tego kraju, nie pasuje a ja jestem po to, by mówić waszym głosem. Domagam się informacji o stanie państwa i zwołuję posiedzenie rady gabinetowej. I to się odbędzie, I Tusk się będzie tłumaczył. Stąd afera z KPO. Przy okazji, my durni Polacy, dowiadujemy się naprawdę ciekawych rzeczy. Na przykład, co nam przepadło a dostało się przyjaciołom uśmiechniętej koalicji na nasz koszt.

I, ludzie, tu nie chodzi o to, że wszyscy mamy myśleć i mówić to samo. Tu chodzi o suwerenność Polski, którą rząd Tuska naraził na skrajne zagrożenie. My, Polacy, gospodarze Polski  NIE MOŻEMY BYĆ BIERNI bo obcy sprzątną nam ojczyznę sprzed nosa i zostawią z NICZYM.

Jakie to niesamowite, że prezydent   m o ż e   wiele zdziałać w ramach swoich prerogatyw. Kto by pomyślał. Tylko musi mieć odwagę i naturę wojownika, bo z sitwą, która rozrosła się naszym kosztem, nie jest łatwo się mierzyć. Spodziewam się totalnego hejtu. Ale do czasu.  

Tak, jak w Italii, narodem wiodącym są Włosi, we Francji, Francuzi, w Niemczech Niemcy, tak w Polsce, Polacy. Jak to komuś nie pasuje, to można celować do innego kraju. Nie wiem, czy tak przyjmą z otwartymi ramionami bo już nam wciskają tych, których sami zaprosili, ale co szkodzi spróbować. 

Czołem wielkiej Polsce!




wtorek, 19 sierpnia 2025

Arrivederci dolce vita

 Podróże kształcą. Fakt. Zestaw kropek, wstążek i innych umownych  kształtów na mapie przybiera realne kształty miast, rzek, jezior, gór, dolin i czego tam jeszcze natura nie poskąpiła. To piękne jest, jak ciekawi cię świat. Taki Trydent na przykład. Sobór, amen. Suche słowa jakby bez mocy. Ale jak zobaczysz miasto, kartki z przewodnika czy map ożywiają, pozostawiając w pamięci ślad, jakiego nie da żadna projekcja. Poniżej jezioro Garda, szlak na Monte Cornetto i Werona:







Dolomity stały się kawałkiem przeuroczego krajobrazu, przemierzonego z plecakiem i zachwytem nad upalnym, leniwym dniem, z dala od tłumów zalegających typowe atrakcje turystyczne. Ale nawet one uczą. Cienias, od początku, z geografii, nadrabiam stare zaległości. Nawet układ państw na mapie Europy to wstydliwa plama na moim honorze człowieka  hi hi wykształconego. Ale dokładne studiowanie tras to lekcja lepsza niż wszystkie odstane odpytania przy mapie przy tablicy z pałą w dzienniku.

Akurat mieliśmy szczęście, bo trafił nam się  całkiem gratisowy, wszechstronnie zorientowany we wszystkim, co mijaliśmy autem i przemierzaliśmy na nogach, przewodnik, mój osobisty zięciu Kuba. Nie wiem, na ile ponosiła go fantazja, pewnie chwilami tak, ale słuchać było przyjemnie i z pożytkiem. Tu siedzi na niebiesko przy mnie i swojej Lilii i chyba znowu coś ogarnia.


 

Poza tym, to jak ci młodzi ogarniają trasy, atrakcje, noclegi, winiety, bilety, to jedno mistrzostwo świata i im wszystkim należałoby podziękować za możliwość wywalenia się na te wszystkie udogodnienia, dostępne z pułapu specyficznej, technologicznej gnozy i korzystania z miejsca i czasu bez tych przyziemnych czynności:)

Najbardziej mi się podobało wchodzenie na Monte Cornetto. Piękna, cicha trasa, właściwie prawie bez ludzi, za to ze stadami owiec, których ani ominąć ani przeskoczyć. Po prostu se idą aż przejdą a ty czekasz. I się w końcu doczekasz.

Bardzo mi przypadła do gustu Werona. Mieliśmy tam wpaść na chwilę trochę pozwiedzać a zeszło pół dnia. Tak. Widziałam dom Julietty i balkon, z którego nigdy nie wypatrywała swojego Romea a tłumy licznie gromadzące się przy właśnie tym domu to chyba dowód nieustannej tęsknoty za miłością po grób. Ludzi wycięłam ale dom widać cały.

Ludzie, Włosi, rzeczywiście, głośni. Ale przeważnie słonecznie uśmiechnięci. Maria Paula, u której wynajmowaliśmy pokoje, targowała się z Irenką ostro o każde euro a na koniec wołała za nią 'mon amore Irena'. No, tacy są. Lubią dostatek, bo to bogaty, piękny kraj, zbudowany na starożytnym imperium, na władzy i pieniądzu wielu pokoleń umiejących wykorzystać zasoby swojej ziemi i swojego dziedzictwa.

Być Włochem to duma. Mieć swój pomidorowy biznes to duma. W dzień wyjazdu sąsiad z pokoju z zachwytem wykrzykiwał, że mam pomidory, które, jak zrozumiałam, uprawia. Są przyjacielscy. Pięknie śpiewają. Dobrze jedzą. Chyba niewiele pracują bo przez większość dnia nie da się. Knajpy wtedy pozamykane  a życie się budzi po 20.00.

No i tyle. Polecam.



piątek, 15 sierpnia 2025

Nazwy

 Nazwy. Nazw nie pamiętam ale się obejdzie. Dzisiaj ignorancko ograniczę się do kilku fot z uroczej Italii. W trakcie ostrej infekcji wybrałam się z rodziną na upragniony urlop. Infekcja uległa i oto jestem dzisiaj zdrowa. Najpierw trzy dni w prowincji Trydentu, część z nas zrobiła ferratę Signiora Delle Aqua ze stópkami, masakra ,  spacer wokół jeziora Garda a potem, następnego dnia, Toblino  z kawką  na zamku. Na koniec tej części urlopu traska na Monte Cornetto. 








Wieczorem spacer po Trydencie z Ireną i Joelem, którzy dołączyli z Francji.  


Następnego dnia ruszyliśmy nad morze i jesteśmy w miejscu z tego drogowskazu:
  

W ramach tej części urlopu zwiedziliśmy 5 Terre 




a dzisiaj świętowaliśmy święto Wniebowzięcia NMB, nie zapominając o cudzie nad Wisłą. To święto Kościoła i nasze polskie, bo upamiętniające odzyskanie niepodległości. 



Jest fajnie. Cudnie. Dziękuję córuni Iruni i zięciowi Kubie za ogrom wysilku, by wypad wszystkim się udał .I wam wszystkim, z którymi jest tak dobrze. I pozdrawiam Kulów and Kulów i Agę z Markiem i wszystkich, co nas lubicie. Do zobaczenia. Boże. Jest dobrze. 

Zapomniałam o Weronie ale to zrobię potem😄 A te poniżej to z Trydentu. 





czwartek, 7 sierpnia 2025

Po pierwsze...

 A więc, wbrew jazgotom negującym  prawo Polaków do własnego, niezależnego od oficjalnej narracji, wyboru, stało się to, na co czekaliśmy z drżeniem serca i podsycanym strachem, że nasz demokratyczny wybór  zostanie wrzucony do kosza. Narracja była taka, że wybór Nawrockiego to błąd w systemie i trzeba go koniecznie naprawić bo ciemni Polacy po prostu się pomylili. Są tak ciemni, że pomylili kratki. A więc, demokratycznie czy nie, trzeba ten błąd usunąć i przywrócić scenariusz, który spinał monolit władzy.

No, żesz. Masz babo placek. Wszelkie pienia przeszły a karawana dojechała. Doczekaliśmy się zaprzysiężenia i od wczoraj mamy prezydenta. Bogu niech będą dzięki.

Cały net się trzęsie. Nazwisko Prezydenta pada wszędzie. Jedni się cieszą i świętują, inni płaczą. Nie wątpię, że obóz władzy trzęsie się ze strachu, bo Prezydent w orędziu zapytał wprost o stan państwa i będzie się domagał czytelnej, jasnej odpowiedzi. Zapowiedział wizję rozwoju Polski totalnie wymykającą się haniebnym trendom ostatnich dwóch lat, by  w całości uczynić ją zapleczem Niemiec a nas, Polaków, po prostu upodlić, w imię 'standardów europejskich'.

Nie napiszę o szczegółach orędzia bo jest do obejrzenia. Napiszę, co czuję, gdy odpuścił w końcu strach i niepokój.

Między Prezydentem a nami, Polakami jest chemia. Nie byłoby go bez nas a my bez niego, w  sytuacji rozkładu państwa, nie mielibyśmy nikogo, kto by się skutecznie chciał i mógł upominać o nas na poziomie, z którego płyną decyzje. To ostro wybrzmiało wczoraj w parlamencie: nie jestem od niczego innego, by służyć a moim suwerenem jest naród polski. Tak brzmi, z grubsza, program Karola Nawrockiego.

No, co tu się może nie podobać? Że nie stoi za nim silne zaplecze, dla którego będzie zmuszany naginać swoje decyzje? Że ma Boga w sercu i się tego nie wstydzi?  

Tak, będą na niego pluć i wrzucać do przedziwacznych szuflad. Kłamać i przeinaczać. Tak działa zło poprzez ludzi, którzy je wybrali. Dla władzy, dla pieniędzy, dla korzyści. A ten człowiek wyciągnięty z politycznego niebytu, zagroził interesom ludzi, którzy zrobili sobie z Polski źródło swoich dochodów za cenę jej oddania  w obce ręce.

Tak. Karol Nawrocki potrzebuje dobrej ochrony i naszej modlitwy. Wspierajmy go, jak dotąd. Z nim odbijemy od zapaści, w którą wpędził nas Tusk ze swoją przekupną ekipą, z miłością na ustach a nienawiścią w sercach.   Interesy układu Tuska są zagrożone ale szkoda, że nie ma tam zrozumienia, że dobro po prostu popłaca i wraca.

Nawrocki jest w 100 procentach prawdziwy. Nie stoi za nim grupa o niejasnych interesach. Pomiędzy nim a Polakami, którzy go wybrali jest chemia. Porwał nasze serca. I to nie są tanie emocje ale głębokie przeświadczenie, że trafił nam się człowiek mocny, rozumiejący swoją odpowiedzialność oraz świetnie zorientowany we własnych już, prezydenckich prerogatywach. I że będzie ich używał w naszym, polskim interesie. Sceptycy się przekonają a przeciwnicy z definicji , cóż, będą płakać. Chyba nie ma na to rady.

😊Niech żyje Polska, niech żyje Para Prezydencka. Mamy swoje wielkie święto i żadne  pienie nie odbierze nam radości z trudnej drogi do zwycięstwa naszego Prezydenta.