Przyjechałam rano.
Droga była dobra. Najpierw s-ka, potem dniało,
więc się specjalnie przez lasy nie bałam.
Jakoś dotarłam.
Wywlekłam bagaże. Weszłam...
Zadałam pytanie.
Teraz będzie długa cisza.
Nie chcecie tego usłyszeć.
Popsuje to wam dobre o sobie mniemanie.
Więc zmilczę.
Nie powiem, co się takiego stało,
że zgrozą mnie zdjęło całą.
Żyjcie.
Jest spoko.
Tylko sytuacja jest poza normą
ostro.
Co rozsiewasz, to wyrośnie.
Bezlitośnie.
Niemy kur zapiał.
Zabrzmiał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz