sobota, 15 lipca 2023

Naprędce

  Naprędce napiszę, że owszem. Szkocja to naprawdę, sory za mnogość przysówków, przyjazny kraj. Widoki rozległością zieleni, pokrywającą połacie ziemi po horyzont, resetują umysł, pozwalając zapomnieć o trudach zwykłego życia. W górach jest ciężko przez prawie nieustający deszcz i, jak ktoś ma bo musi, uwierające brzemię bagażu. Cóż, wyrypa jako taka, stawia swoje ostre wymagania, również kondycyjne. 

Pierwszego dnia zdobyliśmy Ben Nevis. Skurczybyk, dał popalić  Cztery godziny przewyższenia i z powrotem nielekko.

Potem, zgodnie z preferencjami, część grupy pojechała z Fort William nad ocean a część poszła w góry się wyrypiać. Uff. Spotkaliśmy się w miejscowości o wdzięcznej nazwie Kinlochleven i stamtąd poszliśmy przez góry do Kinghouse, gdzie złapaliśmy autobus do Inverarnan. Stacjonujemy tu od dwóch dni na kempingu, korzystając z okolicznych terenów i dla odmiany, deszczowej pogody. Dzisiaj ruszamy pociągiem do Glasgow, a jutro rano lecimy do domu. I na koniec kilka foci ilustrujących wyrypkę. Kolejno: 

  • pożegnalne piwko i co tam jeszcze w pubie w Inverarnan wieczorem,
  • Loch Lomond za dnia,
  • droga z Glen Nevis (miejsce pierwszego noclegu przy Fort William), poprzez Kinlochleven aż do Kinghouse.
  • w sumie, to się nie za bardzo zgadza, bo na ostatniej foci jest sam dostojny, nieprzystępny ale nie dla nas, Ben Nevis, zdobyty pierwszego dnia wyprawy.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz