Jestem bzdetem.
Tak se żyłam i nie zauważyłam.
O, takie mądre oczęta
O, taka prawie święta.
A tu ten się przepołowił na pół
A ten sczezł i nie ma go tu.
Tu raptem, mądralinska z miasta
zostałam okrzyknięta
bzdetem.
Którym nie wiem, że jestem.
I basta.
Bóg dał trochę pokory
i trochę sypnął humorem,
uroku dorzucił szczyptę
i dlatego wciąż żyję.
Będąc bzdetem
nadal jestem.
I będę.
I szlus.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz