piątek, 3 grudnia 2021

Cholera

 Informuję się. Czemu nie. Wbrew temu, co mogę o sobie, jako o niezaszczepionej, przeczytać czy posłuchać, nie jestem przygłupem, ciemniakiem nie rozumiejącym sytuacji. I nie zgadzam się z oficjalną retoryką wobec osób zdystansowanych do szczepień jako jedynego remedium na covid. Dostępność świata z własnego domu daje przywilej budowania swojego własnego zdania w temacie. I ja z tego korzystam.

Słuchałam wczoraj wypowiedzi  amerykańskiego doktora o nazwisku Mike Hansen. Wpiszesz, znajdziesz. Doktor mówił o jednym przypadku śmierci po szczepionce. Wywód był ciekawy i wysłuchałam go z zainteresowaniem. Na koniec doktor przytoczył jakieś statystyki, z których wynikało, że opisany przez niego przypadek śmierci (wylew krwi do mózgu) jest rzadki i, chociaż szkoda człowieka, nie należy takiego odosobnionego przypadku aż tak bardzo żałować, skoro tak wielu innym szczepienia pomagają. 

No. To mnie zamurowało. Myślę se. Jeden przypadek - jeden człowiek. Umarł, bo dostał szczepionkę. Nie ważne. Ważne, że szczepionki pomogą tak wielu innym. 

Przewinęłam na komentarze. Ło, człowieku, lekką ręka tysiące. Ludzie opisywali naprawdę liczne przypadki znajomych im osób, które stały się ofiarą szczepień i albo zmarły albo utraciły zdrowie. Tysiące. Szukałam tego linku dzisiaj ale jakoś nie znalazłam.

Mam jedno pytanie - jakimi statystykami posłużył się doktor, formułując swój optymistyczny wniosek i czy takie statystyki obejmują te wszystkie przypadki, gdzie ludzie opowiadają o realnych sytuacjach, które wydarzyły się w ich środowiskach.

Zgaduję, że nie. I twierdzę, że polityka wyszczepiania bazuje na niezbadanej,  niekompletnej treści, przypominającej chmurę przypuszczeń i  wybiórczych statystyk stworzonych pod lansowaną tezę, uzurpującą sobie rolę jedynie słusznej opcji.

Nie ma rzetelnych danych. Nie ma rzetelnych statystyk. Nie ma zatem jedynego słusznego rozwiązania dla wszystkich. Dlaczego ignorowane są głosy ze środowisk medycznych, sceptycznych do szczepień i poddających w wątpliwość słuszność zmuszania  w s z y s t k i c h  do szczepień czy choćby zrzucajacych winę za utrzymywanie się covidu na niezaszczepionych? ? Czy tu chodzi o wyszczepienie czy o zbudowanie odpornośći? Bo jeśli o to drugie, to jest gdzie ucho przyłożyć, by zorientować się, że formułowane są różne strategie. A jeśli tylko o to pierwsze, to ja podziękuję. 

I dlaczego system medyczny w Polsce nie chce dać mi za darmo, w ramach funduszu zdrowia, możliwości zrobienia testu na przeciwciała? Może je mam i nie potrzebuję szczepionki??? To o co chodzi? Przyglądajmy się sobie, monitorujmy swój stan zdrowia i szukajmy rozwiązania dobrego dla siebie a nie dla ogółu, w którym jednostka nic nie znaczy a jej śmierć jest tylko nieistotnym odsetkiem w 'ogólnie prawdziwej' wizji, bezpardonowo wciskanej jako prawda. 

Ja na to mówię NIE. Pomimo propagandy, boję się aktualnie dostępnych szczepionek i nie wiem, czy w krótszej lub dłuższej perspektywie czasu to rozwiązanie nie  przyniesie skutków, na które tak wielu dzisiaj zatyka uszy. 

Na szczęście, mogę się dzisiaj swobodnie wypowiedzieć z nadzieją, że nie zostanę oskarżona o wspieranie 'wrogich działań' wyznawców teorii spiskowej. 

Cholera. Coś jest na rzeczy.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz