Jeszcze niedawno godziłam się po wszystkich możliwych terminach przyjmować prace do sprawdzenia. W sytuacji domniemanej pandemii, w sumie, kto chciał, to zdał. Siadałam, sprawdzałam, dwóje wpisywałam. Żeby nie było, to dobre oceny. Zdajesz. To ja teraz proszę o to dla siebie. Lekcje odrobiłam, proszę przyjąć i nie przespać nocy, by sprawdzić i ocenić. Znam ten ból ale coż, proszę o miłosierdzie. Nie to, że mi się koniecznie należy ale może warto w ten pusty mój łeb zainwestować odrobinę uwagi. Zrobiłam kiedy mogłam a Bóg mi świadkiem, o czas ciężko było. Może jeszcze to nie będzie na darmo, bo ja kocham chorały i uwielbiam śpiewać. Wiem, co to jest porrectus i podatus subbipunctis i parę innych rzeczy. Musze doczytać o reperkusji i typowych zasadach odczytywania tekstów po łacinie, ale, mówię wam, dam radę. Kocham to. I, powoli, dnieje. Ye.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz